kod-QR-tworzenie

Kod QR – czy jeszcze może zaskoczyć?

Nieco zapomniany, ale wciąż posiadający spory potencjał… kod QR można wykorzystać w bardzo ciekawy sposób, jednak jak łatwo zaobserwować, stosunkowo niewiele marek decyduje się na jego użycie. Chyba każdy kojarzy dość charakterystyczny wygląd kodu QR. Nieregularny, zazwyczaj czarny kształt zamknięty w białym kwadracie to swego rodzaju odnośnik do treści wykraczających poza te, które znajdują się w jego pobliżu i są dla odbiorcy widoczne bez wykorzystania dodatkowych technologii. Obecnie odczytanie kodu QR nie powinno stanowić większego problemu, w końcu prawie każdy posiada smartfon z dostępem do internetu. Być może więc firmy niezbyt umiejętnie podchodzą do tematu, a odbiorcy nie czują potrzeby, aby zajrzeć po więcej.

Odpowiednie miejsce

Kod QR można umieścić właściwie na wszystkim – od wizytówek, poprzez ulotki, aż po plakaty i opakowania produktów. Należy jedynie pamiętać o tym, że umiejscowienie oraz wygląd muszą umożliwić jego właściwe odczytanie za pomocą urządzenia mobilnego. Na co zatem zwrócić uwagę? Między innymi na minimalny rozmiar, który powinien wynosić nie mniej niż 2×2 cm. Nie bez znaczenia jest także kontrast kodu, który wcale nie musi być tradycyjnie czarno – biały, jednak niektóre kompozycje kolorystyczne mogą uniemożliwić właściwe odczytanie znaku, podobnie jak nieregularna powierzchnia. Skoro już wiadomo, jak powinien wyglądać kod, to warto zastanowić się co może się pod nim ukrywać, bo w końcu to dla osób, które zdecydują się na jego zeskanowanie, jest najważniejsze. Kod QR może przekierowywać do strony internetowej firmy, do specjalnie przygotowanego landing page’a lub po prostu do pliku tekstowego. Niezależnie od miejsca, w którym wyląduje odbiorca, należy uświadomić sobie, że zeskanowanie kodu powinno przynieść mu jakieś korzyści (na przykład większą ilość informacji). Nawet plakat w sporym formacie posiada ograniczoną ilość miejsca, w dodatku często zbyt dużo treści zaburza jego kompozycję bądź po prostu sprawia, że staje się on nieczytelny. W takim przypadku kod QR prowadzący do większej ilości informacji jest świetnym rozwiązaniem. Kolejnym ciekawym zastosowaniem może być przekierowanie z ulotki do jakiejś specjalnie przygotowanej promocji. Grunt to zaintrygować odbiorcę i sprawić, aby ciekawość nie pozwoliła mu na porzucenie ulotki bez zeskanowania kodu. Podjęcie jakichkolwiek dodatkowych działań powinno być odpowiednio wynagrodzone, dlatego warto zadbać o “efekt wow”. Jeśli zeskanowanie kodu będzie dla odbiorcy naprawdę opłacalne, to możemy być spokojni o rezultaty. A jak o nich mowa, to oczywiście warto je mierzyć. Kontrolowanie tego, jaka liczba osób zeskanowała kod, może dać obraz tego, czy konkretny sposób na kod QR się sprawdza, czy raczej warto zmodyfikować pomysł, który został wprowadzony w życie.

Liczy się efekt

Być może warto zastanowić się nad tchnięciem życia w pomysły, które lata największej popularności mają już za sobą. Nieszablonowe rozwiązania mogą pomóc w wyróżnieniu się na tle konkurencji i wzbudzeniu nowych emocji w odbiorcach.

live-chat-strona-sklep-internetowy

Live chat – wyższy poziom komunikacji

Komunikacja z klientem jest bardzo ważna i niejednokrotnie decyduje o sukcesie firmy. To prawda stara jak świat. Oczywiście liczy się nie tylko to, aby była sprawna, ale równie istotna jest jej jakość. Nic więc dziwnego, że marki poszukują sposobów na to, aby wnieść ją na wyższy poziom. Coraz częściej spotykanym, pomocnym narzędziem, które może się do tego przyczynić, jest live chat na stronie internetowej, czyli w skrócie okienko rozmowy, przez które osoba odwiedzająca naszą stronę internetową może na żywo nawiązać z nami kontakt. Taka natychmiastowa pomoc, udzielenie potrzebnych informacji może nie tylko pomóc w budowaniu pozytywnego wizerunku firmy, ale również w zwiększaniu sprzedaży.

Jak mogę pomóc?

Zazwyczaj klient, który spaceruje po sklepie stacjonarnym i ogląda interesujące go produkty, może w ciągu kilku sekund uzyskać pomoc pracownika. Jeśli jest to osoba kompetentna, to konsument może na bieżąco rozwiać swoje wątpliwości, uzyskać odpowiedzi na nurtujące go pytania, a co za tym idzie przekonać się do zakupu. Co więcej, jeśli pracownik sklepu wykaże się cierpliwością, będzie pomagał uprzejmie i z nieudawanym zaangażowaniem tym bardziej wzbudzi w potencjalnym nabywcy pozytywne emocje. A wtedy, nawet jeśli nie dokona zakupu w tym konkretnym momencie, to możemy mieć pewność, że dany sklep zapisze się w jego pamięci. Dlaczego więc nie przenieść tych pozytywnych doświadczeń do sklepu internetowego? Oczywiście specyfika kontaktu sprawi, że będzie to wyglądało nieco inaczej, ale natychmiastowa gotowość do udzielenia pomocy klientowi również tutaj może przynieść wiele korzyści. Napisanie maila z zapytaniem wymaga podjęcia dodatkowych czynności jak na przykład zalogowanie się na skrzynkę. W dodatku nie mamy pewności, że niezwłocznie otrzymamy odpowiedź. Kontakt telefoniczny również wymaga większego zaangażowania. Natomiast wystukanie zapytania na klawiaturze i ewentualna dłuższa rozmowa z przedstawicielem firmy raczej większości z nas nie sprawi żadnego problemu – w końcu to forma kontaktu, do której tak bardzo jesteśmy obecnie przyzwyczajeni. O czym trzeba pamiętać? Że to live chat – czyli czat na żywo. Dlatego klient spodziewa się, że otrzyma odpowiedź w ciągu kilkunastu sekund. Należy tego pilnować. Drugim czynnikiem, który zadecyduje o zadowoleniu osoby odwiedzającej sklep internetowy lub stronę www i przeglądającej ofertę jest to czy rzeczywiście uzyska pomoc, a przede wszystkim w jakiej formie. Odesłanie zainteresowanego do kolejnego linka lub podstrony, na której owszem może znaleźć odpowiedź, ale po przebrnięciu przez masę innych informacji najprawdopodobniej nie zda egzaminu. O czym jeszcze nie należy zapomnieć? Mimo że nie jest to kontakt twarzą w twarz, to klient z całą pewnością wyczuje czy odpowiedź udzielana jest z uśmiechem, czy raczej od niechcenia.

Same korzyści

Live chat to na pewno dobry sposób na usprawnienie komunikacji z klientami. Sam fakt, że mogą oni od ręki zdobyć interesujące ich informacje, na pewno zostanie przez nich doceniony. Dodatkowo, jeśli przyłożymy szczególną uwagę do jakości rozmowy, to możemy mieć pewność, że wiele zyskamy w oczach zainteresowanych.

projekt-plakatu-reklamowego

Plakat – sztuka przyciągania wzroku

Podobnie jak w sieci, również na ulicach jesteśmy otoczeni przez reklamy. Witryny sklepowe, billboardy, plakaty… Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele przekazów “walczy” o naszą uwagę, jedynie nieliczne przykuwają ją na dłużej, skłaniają do zatrzymania się i dokładniejszego ich obejrzenia – czasami nawet w przypadku, jeśli ich treść nas w ogóle nie dotyczy lub niespecjalnie interesuje. No właśnie. Jak w takim razie zaprojektować plakat, który przyciągnie odbiorców i w jak najlepszy sposób odegra swoją rolę? Podobnie jak w przypadku zdecydowanej większości materiałów graficznych również i tutaj nie ma prostego przepisu, złotego środka, który sprawi, że nasz plakat olśni potencjalnych klientów, jednak warto pamiętać o kilku rzeczach.

Niebanalnie

Pamiętajmy o tym, że nawet proste informacje możemy przedstawić na plakacie w niebanalny sposób. Zaintrygowanie odbiorcy to tak naprawdę najlepszy sposób na przykucie jego uwagi. Taki nieoczywisty przekaz bez względu na to, czy jest reklamą produktu, wydarzenia czy dotyczy akcji społecznościowej, powinien umożliwić zainteresowanym uzyskać więcej informacji w danym temacie. Jeśli nie znajdują się one bezpośrednio na plakacie (bo na przykład zaburzyłoby to całą koncepcję), to dobrze, jeśli odbiorca może znaleźć bez problemu, chociażby stronę internetową, na której odwiedziny pozwolą mu zdobyć wszystkie informacje. Dobrym pomysłem może też być umieszczenie kodu QR, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy zdecydowana większość społeczeństwa bez urządzenia mobilnego w kieszeni czuje się jak bez ręki. Mniej współczesnym, ale wciąż dobrze sprawdzającym się pomysłem mogą być również zrywki, czyli małe karteczki u dołu, które zainteresowana osoba może oderwać, aby na przykład dopiero w domu zaczerpnąć większej ilości informacji. Jeśli nie mamy aspiracji, aby nasz plakat był mały dziełem sztuki i zaskakiwał swoją formą, tylko stawiamy na prosty przekaz to pamiętajmy, że jak w większości tego typu materiałach nadmiar treści nikomu nie służy. Tym bardziej, jeśli przewidujemy, że plakat będzie na przykład znajdował się w miejscu często mijanym przez samochody czy komunikację miejską. Wiele linijek tekstu, a co za tym idzie mała czcionka, na pewno nie będzie widoczna z odległości. Pamiętajmy również o tym, że nawet jeśli w zamiarze plakat ma trafić do określonej grupy odbiorców (których na przykład chcemy zaszokować przekazem), to jeśli pojawi się w przestrzeni miejskiej, będzie oglądany również przez inne osoby (w tym dzieci). Trzeba mieć to na uwadze szczególnie przy kontrowersyjnych treściach lub takich, które mogłyby kogoś urazić.

Prawdziwa sztuka

Warto wspomnieć o tym, że wiele lat temu plakaty polskich twórców były znane na całym świecie i z powodzeniem zdobywały międzynarodowy rozgłos. Twórczość rodzimych plakacistów stanowiła inspirację dla zagranicznych artystów. Na szczęście i dzisiaj spotkać można plakaty, które zachwycają.

fake-news

Fake newsy – poważny problem?

Każdego dnia, z każdej strony wręcz bombardowani jesteśmy różnego rodzaju informacjami. Upowszechnienie się mediów społecznościowych, które w tak dużym stopniu przyczyniły się do tego, że publikowanie newsów stało się prostsze niż kiedykolwiek wcześniej, sprawiło również, że mogą one również rozprzestrzeniać się w zastraszającym tempie. Oczywiście nie byłoby w tym nic szkodliwego, gdyby nie fakt, że od jakiegoś czasu istotnym problemem stały się fake newsy, czyli mówiąc w dużym skrócie nieprawdziwe informacje.

Niechlubne przykłady

Oczywiście nie każdy fake news będzie niósł za sobą negatywne konsekwencje, jednak samo wprowadzanie ludzi w błąd na pewno nie należy do dobrych praktyk. Szybko sprostowane informacje dotyczące celebrytów na pewno nie wyrządzają nikomu szczególnej krzywdy, jednak fałszywe newsy na temat polityków i ich wpływ na wyniki wyborów prezydenckich to już poważniejsza sprawa. Mimo że nie od dzisiaj wiadomo, jak ważne jest zaufanie klientów w procesie kształtowania wizerunku marki, to niektóre firmy zdają się o tym zapominać i wykorzystują fake newsy do promowania swojej marki.  Jakiś czas temu szerokim echem odbiła się kampania marki odzieżowej, w której pewna piękna dziewczyna szukała chłopaka z Polski. Wszystko było na tyle umiejętnie przeprowadzone, że tysiące internautów zaangażowało się w pomoc w odnalezieniu jej sympatii. Mimo że teoretycznie kampania się udała, bo w końcu tyle osób uwierzyło w autentyczność nagrania, a o marce zrobiło się głośno, to jednak po tym jak wszystko wyszło na jaw, zamiast zachwytu pozostał spory niesmak. Dużo osób poczuło się oszukanymi i ciężko zaprzeczyć, że mieli do tego prawo. Zresztą nie jest to pierwszy taki przypadek na polskim rynku. Oczywiście takie przedsięwzięcia mają też swoich zwolenników, którzy być może słusznie doceniają pomysłowość i trud włożony w przeprowadzenie akcji, ale jednak słuszność grania na ludzkich emocjach z wykorzystaniem zmyślonych historii to kwestia mocno dyskusyjna… Fake newsy stały się na tyle poważnym problemem, że zewsząd podejmowane są działania mające na celu walkę z nimi. Warto wspomnieć, chociażby zmianę w publikowaniu linków na Facebooku, która nie pozwala na edycję tytułu oraz zdjęcia. Wcześniej link prowadzący do powszechnie uznawanego za rzetelny portalu mogliśmy opatrzyć dowolnym tytułem. Jak wiadomo, sporo osób jedynie “skanuje” treści pojawiające się w aktualnościach, więc nic dziwnego, że szokujące nagłówki i zdawkowe opisy przyciągały uwagę.

Utrata zaufania

Coraz większa liczba przypadków manipulowania informacjami i wprowadzania tysięcy ludzi w błąd niewątpliwie przyczyniła się (w przynajmniej powinna) do wzmożonej ostrożności i patrzenia na pojawiające się w internecie wiadomości z większą rozwagą. Jednak czy taka utrata zaufania może przynieść coś pozytywnego?

neuromarketing-agencja-interaktywna

Neuromarketing – zajrzeć do umysłu konsumenta

Wiedza na temat zachowań, preferencji oraz uczuć konsumentów jest we współczesnym świecie na wagę złota. W końcu jak odnieść sukces, jeśli nie poprzez trafienie idealnie w punkt z ofertą, produktem czy przekazem marketingowym. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapytać klientów wprost o ich zdanie. Szczególnie teraz, kiedy za pomocą takiej ilości kanałów możemy do nich dotrzeć, chociażby z ankietą, zawierającą pytania o ich odczucia. Możemy również ograniczyć się na przykład do obserwacji ich zachowania w sklepie internetowym, dzięki któremu będziemy w stanie wysnuć przydatne wnioski. Jednak jak się okazuje, na chwilę obecną to nie wystarcza, dlatego stosowane są bardziej zaawansowane metody. Tutaj z pomocą przychodzi neuromarketing, którego historia wbrew temu, co mogłoby się wydawać, wcale nie jest krótka i bierze początki już lata temu.

Istotne informacje

U podstaw neuromarketingu leży przekonanie, że w dużej mierze podejmowanie decyzji przez konsumenta odbywa się nieświadomie. W wielu przypadkach kieruje się on emocjami, z których nie do końca może nawet zdawać sobie sprawę. Analiza aktywności mózgu (i nie tylko) badanych osób, które poddawane są różnego rodzaju bodźcom marketingowym, daje obraz tego co im się podoba, co wywołuje największe emocje… w dodatku wyniki takiego badania nie mogą zostać w żaden sposób zmanipulowane, ponieważ żaden człowiek nie jest w stanie kontrolować reakcji swojego mózgu. Można to uznać za główną przewagę badań neuromarketingowych nad pozostałymi sposobami „wyciągania” informacji od klientów. Warto pamiętać bowiem, że odpowiedzi, których konsumenci udzielają na przykład w formularzach, mogą być zaburzone przez wiele czynników. Panuje przekonanie, że starają się na przykład dopasować to, co mówią, do tego czego może oczekiwać osoba przeprowadzająca wywiad kwestionariuszowy. Mimo że koszty badań neuromarketingowych są stosunkowo wysokie, to zestawiając je z nakładami potrzebnymi do wprowadzenia na rynek produktu, który okaże się zupełnie nietrafiony ich poniesienie, wydaje się całkiem zasadne. Nie bez powodu więc coraz więcej firm (również tych mniejszych) decyduje się na nie.

Skąd kontrowersje?

Mimo że przez wiele osób neuromarketing został uznany za świetny sposób na uzyskanie informacji, które jakby nie było, mogą zwiększyć sprzedaż, bądź dać wskazówki na temat tego, jak poprawić wizerunek firmy, to podobnie jak w innych dziedzinach również i tutaj znaleźć można niejednego sceptyka. Być może dlatego, że niektórym „zaglądanie” do umysłu ludzkiego kojarzy się z filmami sciene-fiction i z wyjątkiem medycznych zastosowań nie może przynieść nic dobrego. Niestety nawet te osoby, które nie pochwalają takich praktyk, muszą zaakceptować fakt, że z badań neuromarketingowych korzystały największe firmy, po których produkty być może i każdego dnia sięgają na sklepową półkę.

pozyskiwanie-klientow-agencja

Język korzyści – jak przekonać klienta?

Na folderach reklamowych, ulotkach, stronach internetowych… niemalże codziennie w wielu miejscach każdy z nas ma do czynienia z tekstami, które w założeniu mają nas do czegoś przekonać i nakłonić. Nieważne czy chodzi o zakup produktu, czy może o wybór konkretnej usługi, firmy dwoją się i troją, aby konsument wybrał właśnie ich. Jednak w jaki sposób przekonać konsumenta przy użyciu słowa, że właśnie to, co oferujemy, zaspokoi jego potrzebę w pełni z satysfakcjonującym efektem. Z pomocą przychodzi tutaj język korzyści, z którym zapoznać powinien się każdy, komu zależy na zwiększeniu sprzedaży.

Cecha a korzyść

Nie ma się co oszukiwać, konkurencja na rynku jest ogromna. I właściwie bez znaczenia jest to, jaką dokładnie branżę weźmiemy pod uwagę, to przekonanie potencjalnego klienta do swojej oferty jest nie lada wyzwaniem. Powielane, oklepane i wypełnione pustymi frazesami teksty raczej nikogo nie zachęcą. Co zatem jest kluczem do sukcesu? Używanie języka korzyści. Czyli zamiast opisywania cech samego produktu, podkreślanie korzyści, jakie z nich wynikają dla klienta. Niezależnie od tego, czego dotyczy tekst, język korzyści sprawdzi się równie dobrze w odniesieniu do najprostszego długopisu, jak i bardzo skomplikowanego i specjalistycznego produktu. Stosować go można nie tylko w ulotkach czy folderach, ale również w rozmowie twarzą w twarz. Kobieta, która udała się do fryzjera, będzie zdecydowanie bardziej przekonana do fryzury, którą jej proponuje, jeśli usłyszy, że dzięki nowoczesnemu cięciu każdego poranka będzie mogła zaoszczędzić kilka minut, które dotychczas musiała przeznaczyć na układanie fryzury. Gdyby usłyszała jedynie, że jest to nowoczesne cięcie i włosy same się układają, to pewnie zastanowiłaby się, czy na pewno jest to odpowiedni wybór. Język korzyści sprawdzi się równie dobrze w sytuacji, gdy chcemy opisać coś, pod czym klient może nawet dokładnie nie wiedzieć, co się kryje. Weźmy na przykład opisywaną ostatnio na naszym blogu administrację stronami internetowymi. Ktoś, kto co prawda ma stronę internetową i wie, że jest ona niezbędna do pozyskiwania klientów, niekoniecznie musi wiedzieć w jakim celu warto regularnie robić kopie bezpieczeństwa. Gdy jednak usłyszy, że dzięki temu będzie mógł spać spokojnie, bo nawet jeśli strona ulegnie atakowi lub będzie miała miejsce jakaś awaria, to nie będzie to miało większych konsekwencji i klienci bez dłuższej przerwy będą mogli korzystać ze strony, to najprawdopodobniej powie mu to więcej.

Ważne informacje

Klienci są coraz bardziej świadomi, coraz więcej wymagają i coraz trudniej jest ich zadowolić informacjami bez konkretów. Takie mamy czasy, a głównym zadaniem każdej firmy, której zależy na sprzedaży, jest dopasowanie się do nich i sprostanie oczekiwaniom konsumentów. „Suche” informacje o produkcie jak na przykład parametry techniczne najczęściej niewiele powiedzą klientowi, zdecydowanie większą wartość będzie miało dla niego to, w jaki sposób wpłyną one na jego życie. Język korzyści warto ćwiczyć i na stałe wprowadzić go do komunikacji z klientem, który na pewno doceni troskę o jego potrzeby.

one-page-projekt-strony

One-page – typ strony nie dla każdego

Czasy, w których trendy w projektowaniu stron internetowych obejmowały dużą ilość efektów, muzykę w tle oraz przepych już dawno minęły (miejmy nadzieję, że bezpowrotnie). To, co obecnie jest cenione przez świadomych użytkowników to przede wszystkim prostota i funkcjonalność, które pozwalają na zdobycie poszukiwanych informacji bez straty czasu i nerwów. Świetną odpowiedzią na te oczekiwania jest strona typu one-page, czyli taka, która została pozbawiona oddzielnych podstron, a składa się z segmentów znajdujących się jeden pod drugim. Oczywiście taki typ strony, mimo że może sprawdzić się świetnie, nie nadaje się dla wszystkich. Przed podjęciem decyzji warto zatem dobrze zastanowić się, czy na pewno jest to coś dla nas.

Prostota drogą do ograniczeń

Główną zaletą strony one-page jest to, że teoretycznie możemy dowiedzieć się wszystkiego, co nas interesuje bez ani jednego kliknięcia. Przewijając stronę, przechodzimy do kolejnych segmentów, zawierających wszystkie istotne informacje. No właśnie – bo pomimo braku osobnych podstron na stronie one-page warto pamiętać o tym, że nie musi ona być jednolitym, długim sznurem informacji. Poszczególne sekcje mogą być od siebie oddzielone, mniej lub bardziej wyraźnie, dzięki czemu odbiorcy o wiele łatwiej będzie zorientować się we wszystkich informacjach i nie poczuje się on przytłoczony nadmiarem treści. Oprócz skutecznego przekazania treści to, na co warto zwrócić uwagę to fakt, że użytkownik nie musi spędzać swojego cennego czasu na czekaniu, aż podstrony mu się załadują. A dzięki temu zwiększamy szanse na to, że zapozna się z treścią, a nie opuści witryny zniecierpliwiony ładowaniem. Bez względu na to, czego dotyczy strona, kreatywność zawsze jest doceniana przez konsumentów i sprawia, że lepiej zapamiętują stronę, na której coś ich zaskoczyło. I oczywiście w tradycyjnym układzie strony również można wymyślić coś pomysłowego, ale to jednolita strona stwarza wiele możliwości w tym zakresie. Oprócz tego, że pomagają zaoszczędzić czas, są przejrzyste i banalnie proste w obsłudze strony typu one-page świetnie sprawdzają się na urządzeniach mobilnych, gdzie jak wiadomo, trafianie w przyciski przenoszące do podstron bywa problematyczne. Ponadto brak konieczności ładowania poszczególnych podstron zostanie doceniona przez użytkowników ograniczonego internetu na przykład na smartfonie. Oczywiście to, co jest zaletą, może stać się również ograniczeniem, które sprawia, że ten typ strony nie jest dla wszystkich. Bowiem jeśli na stronie internetowej będziemy chcieli zaprezentować szeroką gamę produktów i usług, które znajdują się w naszej ofercie, wówczas strona one-page nie będzie dobrym rozwiązaniem. Wymuszony minimalizm i maksymalne skondensowanie treści w takim przypadku może jedynie wzbudzić irytację potencjalnego klienta.

Tradycja vs. nowoczesność

Nie warto ślepo podążać za modą i wybierać rozwiązań, które co prawda wizualnie bardzo nam się podobają, ale niekoniecznie sprawdzą się w przypadku naszej oferty. Nie ma nic złego w tradycyjnych środkach, które w końcu od wielu, wielu lat bardzo dobrze spełniają swoje funkcje. Jeśli jednak uznamy, że treści, które pragniemy zaprezentować odbiorcom, nadają się do zaprezentowania na stronie one-page, to przy odrobinie pomysłowości możemy stworzyć prostą, nowoczesną i przyjemną dla oka witrynę, która świetnie odegra swoją rolę.

linkedIn-prowadzenie-konta

LinkedIn – w biznesowej atmosferze

Każdy serwis, który umożliwia dotarcie do potencjalnych klientów z ofertą, jest wart uwagi. Co więcej, jeśli stwarza sporo możliwości kreowania pozytywnego wizerunku marki, to tym bardziej należy mu się przyjrzeć. I mimo że LinkedIn przez długi czas kojarzony był wyłącznie jako portal do poszukiwania pracy bądź pracowników, to jego potencjał w rozwijaniu biznesu dostrzega coraz więcej firm. Serwis działa od roku 2003, a obecnie zrzesza już niespełna 2 miliony użytkowników z Polski. Na pierwszy rzut oka strona może wydawać się podobna do tak lubianego i powszechnie wykorzystywanego przez firmy Facebooka – aktualizacje statusu, łapki w górę, komentarze i udostępnienia. Gdzie zatem doszukiwać się różnic, które sprawiają, że LinkedIn stwarza możliwości, których nie znajdziemy na innych popularnych platformach społecznościowych?

Biznesowa atmosfera

W przeciwieństwie do Facebooka, na którym konto posiada prawie każdy, profile na LinkedInie zakładane są w konkretnym celu, biznesowym. To zawęża nasze pole działania podczas promowania swojej firmy, jak i stwarza możliwości, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Większość użytkowników ma wobec serwisu oczekiwania, które zdecydowanie nie obejmują zabijania nudy i dostarczania najnowszych memów, w związku z tym warto od samego początku uważnie selekcjonować treści, które publikujemy na profilu socila media. Skupmy się na pracy, osiągnięciach, doświadczeniu, ciekawych spostrzeżeniach dotyczących branży, w której działamy i innych wartościowych treściach, które będą świadczyć o naszym profesjonalizmie i zainteresują użytkowników, którzy mogą zechcieć wejść z nami w interakcję. Oprócz publikowanych treści, warto zwrócić uwagę na opis, który skonstruowany w ciekawy sposób ułatwi innym znalezienie nas, i być może zainteresuje tych, którzy nawet nie planowali nawiązywać kontaktu. To, czym stoi LinkedIn to grupy, które zrzeszają użytkowników zainteresowanych konkretnym tematem. Po dołączeniu do grupy możemy nie tylko obserwować to, o czym piszą użytkownicy i wyciągać z tego przydatne dla naszego biznesu wnioski, ale także udzielać się. Wartościowe, rzeczowe wpisy na pewno zostaną zauważone, a nasza firma wzbudzi zainteresowanie.

Dodatkowe opcje

LinkedIn, podobnie jak inne platformy społecznościowe, z myślą o firmach, przygotował płatne możliwości promowania się w serwisie. Konto premium umożliwia między innymi wysyłanie wiadomości do osób, które nie znajdują się w naszej sieci kontaktów, warto pamiętać, aby wykorzystać tę możliwość we właściwy sposób – nachalne, nastawione wyłącznie na osiągnięcie korzyści wiadomości mogą zostać potraktowane jak spam. Na pewno wiesz, że niektóre wiadomości skutecznie zniechęcają do odpowiedzi. Możemy również sponsorować zamieszczane przez nas treści, dzięki czemu dotrą one nie tylko do osób, z którymi nawiązaliśmy kontakt, ale także do innych użytkowników. Skutecznym sposobem na dotarcie do grupy osób, która nas interesuje, jest także wykupienie reklamy (grafika wraz z hasłem i krótkim opisem).

Wartościowa sieć kontaktów

Nie od dziś wiadomo, że nawiązywanie wartościowych kontaktów jest niezbędne do efektywnego prowadzenia biznesu. Warto rozważyć każdą opcję, która to umożliwi, należy jednak pamiętać o tym, że ujednolicenie działań we wszystkich platformach nie zda egzaminu.

sklep-internetowy-projekt

Sklep online – jak łatwo stracić klientów?

Niezależnie od tego, co sprzedajemy w swoim sklepie internetowym i bez względu na to do kogo kierujemy ofertę, warto zdać sobie sprawę z tego, że po drugiej stronie jest człowiek, który ma pewne oczekiwania, a część z tych oczekiwań jest uniwersalna i musimy je spełnić niezależnie od tego, czy prowadzimy sklep z częściami samochodowymi, czy z kosmetykami. Bowiem nawet jeśli mamy na pierwszy rzut oka profesjonalnie wyglądający, atrakcyjny sklep online to wciąż istnieje wiele sposobów, na które możemy stracić klienta.

Najczęstsze błędy

Zakładając, że klient znalazł to, po co przyszedł do naszego sklepu internetowego, to najprawdopodobniej będzie chciał przyjrzeć się produktowi, aby przed podjęciem ostatecznej decyzji o zakupie przekonać się, czy na pewno spełni on jego oczekiwania. Tak więc po pierwsze informacje! Zarówno te oczywiste, jak i te mniej. Zdobycie informacji dotyczących produktu, których klient nie znalazł w opisie, wiąże się z wysłaniem zapytania, co za tym idzie przede wszystkim stratą czasu. Jeśli wciąż się rozgląda i z zakupem wstrzyma się do wypłaty, to może nic się nie stanie, jak poczeka kilka godzin na odpowiedź. Jeśli jednak miał zamiar dokonać zakupu tu i teraz to właśnie straciliśmy klienta. Chyba nikt w przypadku wydawania pieniędzy nie ma zamiaru domyślać się, za co płaci. Co dalej? Klient zdecydował się na produkt i chce go kupić, to oczekuje, że zrobi to szybko i „bezboleśnie”. A każdy sklep online powinien mu to jak najbardziej umożliwić. Konieczność założenia konta, podawania niezliczonej ilości danych, przejścia przez kilka podstron to bardzo prosta droga do tego, aby klientowi po prostu się odechciało. Co jeszcze może przyczynić się do tego, że klient nie będzie chciał sfinalizować transakcji? Wszelkie niejasności, podobnie jak w przypadku informacji na temat samego produktu, również tutaj chce wiedzieć za co płaci. Jasne wskazanie na koszt oraz formę wysyłki, czy nawet informacje dotyczące ewentualnego zwrotu, to wszystko, co umocni jego zaufanie. Natomiast pojawienie się wszelkich tajemniczych kwot może wzbudzić jego podejrzenia. Jeśli mowa o zaufaniu to warto zadbać o elementy, które sprawią, że sklep będzie wyglądał na wiarygodny. Brak jakichkolwiek śladów dotychczasowych klientów (w postaci na przykład opinii) czy brak kilku informacji na temat sklepu może sprawić, że kupujący zacznie zastanawiać się, czy przypadkiem dokonując zakupów w naszym sklepie, nie ryzykuje stratą pieniędzy. Dobrym sposobem na uwierzytelnienie naszych działań może być też podanie odnośnika do profilu na Facebooku, na którym na przykład można zobaczyć nasze rozmowy z klientami i ich oceny.

Zrozumieć potrzeby

Podsumowując, momentów, w których klient naszego sklepu internetowego może się rozmyślić i odstąpić od zakupu jest wiele, a ograniczenie ich do minimum powinno być priorytetem. Od samego wejścia na stronę po ostatni etap zakupu należy zachować czujność. Niskie ceny produktów to nie wszystko, jakość obsługi, komfort i poczucie bezpieczeństwa to czynniki, które coraz bardziej zyskują na znaczeniu.

brief-wypelnienie

Brief kluczem do udanej współpracy?

Zakłada się, że w agencjach, które oferują copywriting czy tworzenie stron internetowych pracują osoby kreatywne, z rozwiniętym zmysłem estetycznym i oczywiście, jeśli mamy do czynienia z profesjonalistami to najczęściej tak jest. Jednak jak to mówią „z pustego to i Salomon nie naleje”, więc nawet najbardziej twórcza osoba nie stworzy czegokolwiek, jeśli nie posiada chociażby podstawowych informacji i nie zna oczekiwań, jakie są przed nią stawiane. Działanie „na czuja” i próba wpasowania się w gust klienta bez wytycznych mogą być naprawdę bardzo ciężkie, istnieją bowiem takie informacje, których osoba realizująca projekt nie jest w stanie się domyślić, a jak potem często się okazuje mają one kluczowe znaczenie dla realizacji projektu. Jak więc uchronić się przed niezrozumieniem, niekończącymi się poprawkami i niezadowoleniem? Odpowiedzią na to pytanie jest brief marketingowy, który w dużym uproszczeniu jest zbiorem informacji, jakie agencja realizująca projekt powinna posiadać przed przystąpieniem do pracy. I właściwie bez znaczenia jest to, czy zlecenie dotyczy stworzenia strony internetowej czy na przykład napisania tekstów na już istniejącą. Nikt nie oczekuje od klienta opracowania kilkustronicowego dokumentu, zawierającego jakieś niestworzone dane jednak dobrze, gdyby firma potrafiła w jasny i merytoryczny sposób przekazać informacje, które sprawią, że współpraca będzie bardziej owocna niż w przypadku zdawkowego potraktowania tematu.

Przedstaw się

Jeśli zlecasz profesjonalistom napisanie tekstów na stronę internetową, na przykład swojego salonu urody, to oczywiście możesz mieć pewność, że na podstawie swojej własnej wiedzy lub doświadczeń będą potrafili oni napisać tekst, który będzie prezentował się dobrze, ale najprawdopodobniej umieszczony na stronie jakiegokolwiek innego salonu również wkomponowałby się tam idealnie, a przecież chyba nie o to chodzi, w końcu mówi się „wyróżnij się, albo zgiń”. Brief marketingowy może być bardziej rozbudowany lub oszczędny, jednak są takie informacje, które muszą się w nim znaleźć. Pierwszym, oczywistym punktem jest to, jakiej firmy właściwie dotyczy zlecenie. I tych, którzy mogliby sobie pomyśleć „no przecież w tytule wiadomości jest, że chodzi o salon urody” zapewniamy, że ilość informacji przełoży się na jakość tekstu. Jeśli Twoja firma powstała z konkretną misją lub z jakiejś niezwykłej przyczyny to gwarantujemy, że czytelnik się tym zainteresuje i nie skończy zapoznawania się z tekstem po drugiej linijce. Wiemy już kto, teraz wypadałoby dowiedzieć się co. Powiedz, co sprzedajesz lub oferujesz i nie chodzi tutaj tylko o wskazanie na „manicure” ale także powiedzenie co tak naprawdę sprzedajesz pod nim – czy ma to być chwila luksusu, na którą nie każdy może sobie pozwolić czy może odskocznia od obowiązków dla każdej aktywnej kobiety. Ten punkt wiąże się niejako z grupą docelową, w końcu nikt nie wie lepiej od Ciebie, kto jest lub kto chciałbyś, żeby był klientem Twojego salonu urody. Właściwie najistotniejszym z punktów każdego zlecenia jest cel, w tym przypadku na przykład to, w jaki sposób chcesz być postrzegany przez użytkowników, którzy trafią na Twoją stronę internetową i zapoznają się z nią. Kluczowa może okazać się tutaj tożsamość biznesowa, czyli Twoje wyobrażenie na temat tego, jak chciałbyś być postrzegany przez otoczenie, według mnie jest to jeden z czynników warunkujących powodzenie firmy. W końcu, jeśli sam nie będziesz wiedział, jak chcesz być widziany, to można stwierdzić, że wszystkie Twoje działania będą bezcelowe.

Szczęśliwe zakończenie

Oczywiście każdy, kto świadomie prowadzi swoją firmę, będzie w stanie bez problemu napisać brief marketingowy, który przekaże zleceniobiorcy wszystkie informacje, które sprawią, że efekt współpracy będzie satysfakcjonujący. Konieczność domyślania się nie sprzyja żadnym relacjom, zdecydowanie lepszym wyjściem jest mówienie o tym, czego się oczekuje. Oczywiście, że poprawki są nieuniknione a koncepcja w trakcie realizacji może ulec zmianie, ale warto pamiętać, że odpowiednie informacje w połączeniu z inwencją mogą przynieść spektakularne efekty. W większości przypadków zdecydowanie lepsze niż działanie „po omacku”.