zasiegi-facebook

Batalia o zasięgi – zmiany na Facebooku

Na pewno cały rok obfitował w wiele ważnych dla branży marketingowej wydarzeń i zmian. Jednak tematem, który w ostatnich tygodniach zdecydowanie dominował w kontekście działań prowadzonych w mediach społecznościowych były zasięgi postów na Facebooku. W większości przypadków gołym okiem można zauważyć, że treści, które jeszcze jakiś czas temu świetnie poradziłyby sobie w dotarciu do dużej liczby odbiorców, dzisiaj osiągają wyniki, których na pewno nie można nazwać satysfakcjonującymi. W końcu facebookowa rzeczywistość, która sprzyjała promującym się w sieci markom i właściwie przy odrobinie wiedzy i dobrym pomyśle stwarzała niesamowite możliwości, teraz coraz mniej daje a coraz więcej wymaga.

Liczy się jakość

Większość osób dotkniętych problemem drastycznie spadających zasięgów oczywiście wskazała na to, że Facebook zmianą algorytmów wymusza na markach zwiększenie budżetów na promowanie się na tym portalu. Do tej pory osoby, które wiedziały jakie treści przekonują odbiorców właściwie i bez inwestowania radziły sobie świetnie. Teraz oczywiście jakość treści również odgrywa bardzo dużą rolę. Na potwierdzenie tej tezy może wspomnieć o newsie, który dopiero co ujrzał światło dzienne. Facebook będzie zwalczał posty, które w bezpośredni sposób nawołują odbiorców do reakcji. Trzeba przyznać, że wysyp wpisów typu “oznacz znajomego, który…” rzeczywiście mógł irytować. Z drugiej strony raczej nie można dziwić się profilom, które takie treści publikowały, skoro niejednokrotnie ilość polubień i komentarzy zadziwiała. Ci, którzy upodobali sobie również głosowanie serduszkami i polubieniami także powinni mieć się na baczności. Jednak nawet pomijając określony typ postów, który swoją drogą  zaskakująco dobrze sprawdzał się w zdobywaniu rekordowych ilości reakcji, można stwierdzić, że era darmowego zjednywania sobie sympatii na Facebooku z taką skutecznością jak dotychczas skończyła się. Warto przy tym zauważyć, że profile na Facebooku, to nie tylko duże firmy, którym płatne promowanie przyniesie wymierne korzyści, ale też konta, które nie czerpią korzyści finansowych ze swojej działalności. W tym przypadku ograniczenie zasięgu organicznego może być bardziej dotkliwe. Podczas obserwowania kroków podejmowanych przez Facebooka nasuwa się pytanie, jakie jeszcze zmiany czekają nas w najbliższym czasie i w jakim stopniu uderzą w firmy, dla których platforma ta stanowi główny kanał komunikacji z fanami.

Coraz większa konkurencja

Firm, które dostrzegają potencjał Facebooka i umiejętnie go wykorzystują było, jest i będzie bardzo dużo. Marki różnymi sposobami zabiegają o uwagę odbiorców i teraz będą musiały przywyknąć do tego, że dobre pomysły i wysokiej jakości treści trzeba będzie poprzeć również odpowiednim budżetem.

materialy-sponsorowane

Materiały sponsorowane – jak nie stracić zaufania?

Marketing idzie z duchem czasu, właściwie nie ma innego wyjścia. Zmiany, jakie zachodzą w zachowaniach konsumentów oraz ich preferencjach chyba nigdy wcześniej nie odgrywały tak ważnej roli. Nie bez znaczenia pozostają również narzędzia oraz coraz nowsze możliwości stawiane przed markami, które szukają sposobów na wypromowanie się. Jednym z nich jest współpraca z influencerami, którą szerzej opisywaliśmy już na naszym blogu. Oprócz niepodważalnych korzyści, jakie mogą z niej wyniknąć, warto pamiętać także o różnego rodzaju zagrożeniach. W kontekście influencer marketingu tym, o czym należy według nas wspomnieć (szczególnie w świetle tego, co działo się na przestrzeni ostatnich miesięcy), jest zaufanie konsumentów. Materiały sponsorowane to wciąż drażliwy temat, a kwestia ich oznaczania niektórym spędza sen z powiek i to nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. W jaki sposób zatem przeprowadzić tego typu współpracę, aby jednocześnie wpłynęła pozytywnie na wizerunek marki, nie odbiła się negatywnie na opinii o osobie funkcjonującej w mediach społecznościowych i przyniosła korzyści odbiorcom?

Zaufanie pod znakiem zapytania

Niestety mijający rok obfitował w różnego rodzaju akcje marketingowe, przy których okazji niejeden internauta zadawał sobie pytanie, czy warto jeszcze wierzyć w cokolwiek, co zobaczy się w sieci. To samo pytanie zapewne zadaje sobie, przeglądając content udostępniany przez swoich ulubionych blogerów, vlogerów czy inne znane internetowe osobowości. Od niedawna przeglądając Instagram przy niektórych postach można zobaczyć oznaczenie, że dana treść jest sponsorowana przez konkretną markę. Zastanówmy się teraz, ile razy widząc na przykład wpis na profilu blogerki mającej kilkaset tysięcy obserwatorów, pomyśleliśmy sobie, że jest to po prostu niezbyt udana reklama. Na pewno każdemu się to zdarzyło. Czy zatem jawne zaznaczenie, że dane zdjęcie wraz z opisem jest wynikiem współpracy z firmą, nie sprawi, że konsument poczuje się traktowany fair? Czy marka lub influencer straci w związku z tym w jego oczach? Nie wydaje nam się. Może być wręcz przeciwnie. Oczywiście kluczowa jest tutaj reputacja osoby zamieszczającej materiały sponsorowane. Jeśli cieszy się ona zaufaniem swoich widzów i rozważnie przyjmuje oferty od marek, to efekty współpracy mogą być naprawdę zadowalające.

Coraz większa świadomość

Wniosek nasuwa się jeden – zamaskowana i nieudolna reklama jakiegoś produktu może przynieść o wiele więcej szkody niż jawne poinformowanie swoich obserwatorów o tym, że jest to materiał sponsorowany. Coraz bardziej obyci w wirtualnym świecie konsumenci są wyczuleni na kłamstwa i każda marka, która chce być traktowana poważnie i każdy influencer, który ceni sobie ich zaufanie powinni o tym bezwzględnie pamiętać.

hashatag-social-media

Hashtagi – jak ich używać?

Wydaje się, że w dzisiejszych czasach wszystkie działania mające na celu promowanie marki powinny obejmować przede wszystkim obecność i aktywność w sieci, a w szczególności w mediach społecznościowych. Dają one ogromne możliwości i mają potencjał, który właściwie wykorzystany może przynieść firmie wiele korzyści. Jednak mimo że prowadzenie konta na przykład na Instagramie może wydawać się niezbyt skomplikowane, to jak we wszystkich dziedzinach tak i tutaj jest kilka kwestii, o których warto mieć pojęcie, jeśli zależy nam na tym, aby nasze działania były owocne. Jedną z nich są hashtagi, czyli odpowiednio dobrane słowa ze znakiem # na początku. Jak mogą pomóc?

Słowo klucz

Oznaczenie zdjęcia umieszczonego na Instagramie odpowiednimi słowami sprawia, że może odnaleźć je większa liczba osób, również tych, które do tej pory nie miały okazji nawet odwiedzić naszego profilu. Dobierając odpowiednie hashtagi, możemy decydować się zarówno na te mniej popularne, jak i takie, którymi codziennie oznaczane są setki tysięcy zdjęć. W internecie można znaleźć nawet zestawienia pokazujące które hashtagi cieszą się największą popularnością. Również sam Instagram podczas wpisywania hashtagów sugeruje, jakie możemy wybrać. Są również takie sytuacje, w których zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż wybieranie spośród hashtagów typu #smile czy #love będzie stworzenie swojego własnego oznaczenia, którym osoby śledzące nasz profil będą mogły oznaczać na przykład wykonane przez siebie zdjęcia, na których znajduje się nasz produkt. Idąc krok dalej oryginalne oznaczenie, może być jednym z warunków wzięcia udziału w konkursie przez nas organizowanym – my nie będziemy mieli problemu ze zlokalizowaniem konkursowych zdjęć na portalu, a przy okazji zyskamy reklamę (oczywiście zakładając, że hashtag zawiera w sobie również nazwę naszej marki). Hashtagi całkiem dobrze sprawdzają się również na Twitterze, gdzie służą między innymi do oznaczania wpisów w sposób ułatwiający odnalezienie ich w kontekście na przykład jakiegoś konkretnego tematu bądź aktualnych wydarzeń na świecie. Na oznaczanie przez użytkowników wpisów hashtagami liczył również Facebook, jednak w tym przypadku zdecydowanie nie przyjęły się one tak dobrze, jak na Twitterze czy Instagramie. Na pewno wpływ na to miała specyfika portalu.

Skuteczne działania

Odpowiednie hashtagi mogą nie tylko uatrakcyjnić treści, które publikujemy w mediach społecznościowych, ale także bardzo pozytywnie wpłynąć na jakość naszej komunikacji z odbiorcami. Warto zastanowić się, czy te, których używaliśmy do tej pory były skuteczne, czy może jednak należy bardziej zgłębić ich tajniki.

renaming-firmy-agencja-reklamowa

Renaming – kiedy jest uzasadniony?

Zakładanie firmy wiąże się z szeregiem poważnych decyzji do podjęcia. Należy pamiętać o tym, że część z nich będzie miała wpływ na funkcjonowanie firmy za rok, dwa, a nawet dziesięć lat… Jedną z nich jest wybranie nazwy, które niejednokrotnie przysparza sporo problemu. Zdarza się również tak, że nazwa, która na początku wydawała nam się najlepszym wyborem za jakiś czas z różnych powodów przestaje nim być. Wtedy konieczny jest renaming, czyli skomplikowany proces zmiany nazwy, który ze względu na swoją złożoność nie powinien być przeprowadzany „ot, tak”, w wyniku kaprysu, a jedynie z konkretnych powodów, które będą przemawiały za podjęciem trudu wprowadzenia nowej nazwy.

Komu jest potrzebny?

W ostatnim czasie szerokim echem w mediach odbił się renaming jednej z popularnych stacji benzynowych. Jak można było przewidzieć, nowa nazwa nie wzbudziła entuzjazmu konsumentów, ale pomijając negatywne czy pozytywne reakcje, warto zwrócić uwagę na to jak poważne konsekwencje niesie za sobą taka modyfikacja – między innymi w postaci konieczności poniesienia ogromnych nakładów finansowych. Nie zawsze nazwa od początku do końca funkcjonowania firmy będzie aktualna i adekwatna do działalności. I właśnie to stanowi jeden z częstych powodów renamingu. Nazwa, która znacznie zawęża zakres działania firmy lub jednoznacznie wskazuje na ofertę, jakiej można się spodziewać może skutecznie utrudnić przedsiębiorstwu odniesienie sukcesu. Znaczne poszerzenie wachlarza oferowanych produktów bądź usług, nierzadko innych od tych, które znajdowały się w ofercie dotychczas może być wystarczającą przesłanką do tego, aby zmienić nazwę. Oczywiście pod warunkiem, że dotychczasowa może mylić naszych obecnych i potencjalnych klientów. Drugim powodem może być zmiana właściciela lub przejęcia firmy, które warunkują to, że nie może ona funkcjonować pod dotychczasową nazwą. Trzecim i zdecydowanie najmniej korzystnym dla firmy powodem jest utrata dobrego wizerunku, na tyle poważna, że bardziej opłacalną opcją jest zmiana nazwy niż próba naprawienia imagu firmy pod tą dotychczasową. Zacząć od nowa wraz z budowaniem nowej reputacji na pewno nie jest łatwo, ale niejednokrotnie na pewno jest to najlepsze z możliwych rozwiązanie. Na zmianę nazwy decydują się zarówno duże, jak i te całkiem małe firmy, jednak nawet dla tych drugich koszt zmiany nazwy jest bardzo wysoki. Oprócz załatwienia wszystkich spraw formalnych wiąże się to przecież z wymianą wszystkich materiałów reklamowych, oznaczeń i wielu innych elementów, które budują wizerunek firmy. Przeprowadzenie tego w sposób sprawny i przede wszystkim taki, który nie zaburzy relacji z klientami to nie lada wyzwanie.

Niełatwe zadanie

Czasami renaming konieczny jest ze względu na nie do końca słuszne decyzje, które zostały podjęte w przeszłości. Często jednak nazwa zmieniana jest z powodów, na które firma nie ma bezpośredniego wpływu. Niezależnie od przyczyny zawsze warto zdawać sobie sprawę z tego, że nie jest to łatwe zadanie.

analiza-konkurencji-firma

Analiza konkurencji – na co zwrócić uwagę?

Niezależnie od tego, czy wyjdziemy z założenia, że dobrze jest uczyć się od najlepszych, czy z tego, że należy poznać swojego „wroga” wniosek jest jeden – analiza konkurencji to niewątpliwie dobry pomysł. Bez względu na to, czy właśnie zaczynamy stawiać pierwsze kroki w prowadzeniu firmy, dopiero przymierzamy się do założenia własnego biznesu, a może już na dobre rozwinęliśmy skrzydła w branży, po prostu trzeba przyjrzeć się konkurentom. Należy pamiętać o tym, że do konkurencji nie zaliczamy jedynie tych firm, które świadczą takie same usług jak my, bądź oferują dokładnie te same produkty. Warto wziąć pod uwagę zarówno konkurencję bezpośrednią, jak i pośrednią, czyli taką, która na zaspokajane przez nas potrzeby klientów odpowiada innymi usługami lub dobrami.

Klient nasz Pan

Oczywiście w każdym biznesie klient jest najważniejszy, to klienci lub ich brak są naszym być albo nie być. Dlatego w odniesieniu do konkurencji warto zwrócić uwagę na to, jak komunikuje się ona z potencjalnymi klientami. Przeglądając na przykład konkurencyjne profile w mediach społecznościowych, możemy zorientować się, gdzie warto założyć profil, a który przynajmniej na początku możemy odpuścić. Ciekawym punktem odniesienia mogą być również opinie klientów, które o ile są rzetelnie zbierane, mogą dać nam pogląd tego, co negatywnie wpływa na odczucia konsumentów, a co sobie cenią. Zakładając, że nasz biznes ma polegać na sprzedaży internetowej, warto zastanowić się, co (o ile w ogóle) sprawia, że produkty firm konkurencyjnych zwracają na siebie uwagę i czym skłaniają konsumentów do zakupu. Oczywiście to, do czego mamy bezproblemowy dostęp to ceny produktów oraz promocje czy różnego rodzaju „chwyty”, którymi konkurencja stara się przyciągnąć klientów. Oczywiście analiza konkurencji nie ma na celu doprowadzenia do sytuacji, w której najciekawsze według nas rozwiązania zostaną skopiowane 1:1. Nie o to chodzi. Po pierwsze powielane pomysły przestają być unikatowe i nie sprawią, że się wyróżnimy. A po drugie na dłuższą metę taka taktyka nie przyniesie dobrych efektów. Szeroko zakrojona analiza konkurencji i zwrócenie uwagi na aspekty, które nas interesują, ma być niejako inspiracją i natchnieniem do stwarzania własnych rozwiązań, które sprawią, że nasza firma będzie rozwijała się w dobrym kierunku.

Ważne dane

Oczywiście nikt nie zabroni nam przeglądania stron internetowych konkurencji czy śledzenia ich mediów społecznościowych. Warto jednak zwrócić uwagę również na konkretne dane, na przykład na temat ilości odwiedzin, stron, z których konsumenci przychodzą do konkretnego sklepu internetowego oraz stron, na które udają się po jego opuszczeniu. Ważną podpowiedzią mogą okazać się także słowa kluczowe, dzięki którym konsumenci trafiają do naszej konkurencji. Na szczęście obecnie w internecie znaleźć można całkiem sporo bezpłatnych narzędzi, dzięki którym analiza konkurencji jest możliwa.

pinterest-prowadzenie-konta

Pinterest – warto przypinać?

Obecność (a przede wszystkim aktywność) w sieci to już konieczność. Każdy, kto prowadzi firmę i chce skutecznie docierać do potencjalnych klientów, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Większość z osób podejmujących się tego zadania staje przed dylematem, gdzie warto być, a jakie „miejsca” można sobie odpuścić. Czasami rozdrabnianie się i (samodzielna) próba ogarnięcia zbyt wielu kanałów może zakończyć się niepowodzeniem. Jedną z platform, które nie do końca są doceniane, a posiadają spory potencjał, jest Pinterest. Czy warto bawić się w „przypinanie” i co może z tego wyniknąć?

Z biznesowe punktu widzenia

Pinterest to platforma, która od 2010 roku zjednuje sobie użytkowników na całym świecie, a od 5 lat nieustannie zyskuje popularność w Polsce. Dzienna liczba wejść na stronę liczona jest w milionach, co daje nadzieję na to, że udostępnione przez nas materiały zobaczy naprawdę sporo osób. To, co wyróżnia Pinteresta na tle innych platform służących do komunikowania się z użytkownikami (a w pewien sposób upodabnia do Instagrama), to fakt, iż królują na nim treści wizualne. Znajdziemy tam zatem zdjęcia, grafiki, ilustracje, infografiki. A w końcu jak wiadomo, to treści obrazkowe bardziej przemawiają do użytkowników internetu niż teksty. Pinterest podczas tworzenia konta stawia przed użytkownikiem dwie możliwości – konto prywatne oraz profil firmowy Pinterest. Jak można się domyślić, ten drugi będzie bardziej odpowiedni w przypadku, gdy planujemy prowadzić działania mające na celu promowanie naszej działalności. Oba rodzaje kont mają właściwie podobne funkcje, jednak jako profil biznesowy będziemy mieli między innymi dostęp do przydatnych statystyk (dowiemy się na przykład, do kogo docierają nasze treści) a dodatkowo na bieżąco będziemy informowani o wszystkich wprowadzanych usprawnieniach, które mogą nam pomóc. Co ważne, jeśli już posiadamy profil, możemy po prostu przekształcić go na biznesowy. To, co powinno zainteresować wszystkich biznesowych użytkowników Pinteresta to fakt, że każdy z zamieszczonych pinów może przekierować zainteresowanego użytkownika do naszej strony internetowej lub e-sklepu, w którym „z marszu” będzie mógł dokonać zakupu. Jak wiadomo, każda platforma tego typu w odpowiedzi na oczekiwania biznesowych użytkowników umożliwia płatne promowanie postów. Niestety na polskim Pintereście, póki co ta opcja nie jest dostępna, jednak można się spodziewać, że jej pojawienie się to tylko kwestia czasu.

Wykorzystać potencjał

O ile oczywiście prawo do korzystania z Pinteresta mają absolutnie wszyscy i każda firma może wykorzystać go do promowania swoich produktów, czy usług to jednak istnieją branże, które odnajdą się na nim zdecydowanie lepiej niż inne. Skoro najważniejsze są zdjęcia, to w walce o uwagę użytkowników zwyciężą te firmy, które są w stanie zaprezentować swoje „poczynania” w formie obrazkowej. Biura architektury, firmy budowane i remontowe, osoby zajmujące się rękodzielnictwem czy firmy odzieżowe. Co ciekawe specyfika portalu sprawia, że treści przez nas zamieszczone (pod warunkiem, że będą wartościowe i w wysokiej jakości) mogą rozprzestrzeniać się wirusowo dzięki temu, że osoby, które go zobaczą, zechcą podzielić się z innymi. Czy warto więc działać? Jeśli tylko uznamy, że jesteśmy w stanie przełożyć to, co chcemy zaprezentować światu na atrakcyjne „piny” to oczywiście.

linkedIn-prowadzenie-konta

LinkedIn – w biznesowej atmosferze

Każdy serwis, który umożliwia dotarcie do potencjalnych klientów z ofertą, jest wart uwagi. Co więcej, jeśli stwarza sporo możliwości kreowania pozytywnego wizerunku marki, to tym bardziej należy mu się przyjrzeć. I mimo że LinkedIn przez długi czas kojarzony był wyłącznie jako portal do poszukiwania pracy bądź pracowników, to jego potencjał w rozwijaniu biznesu dostrzega coraz więcej firm. Serwis działa od roku 2003, a obecnie zrzesza już niespełna 2 miliony użytkowników z Polski. Na pierwszy rzut oka strona może wydawać się podobna do tak lubianego i powszechnie wykorzystywanego przez firmy Facebooka – aktualizacje statusu, łapki w górę, komentarze i udostępnienia. Gdzie zatem doszukiwać się różnic, które sprawiają, że LinkedIn stwarza możliwości, których nie znajdziemy na innych popularnych platformach społecznościowych?

Biznesowa atmosfera

W przeciwieństwie do Facebooka, na którym konto posiada prawie każdy, profile na LinkedInie zakładane są w konkretnym celu, biznesowym. To zawęża nasze pole działania podczas promowania swojej firmy, jak i stwarza możliwości, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Większość użytkowników ma wobec serwisu oczekiwania, które zdecydowanie nie obejmują zabijania nudy i dostarczania najnowszych memów, w związku z tym warto od samego początku uważnie selekcjonować treści, które publikujemy na profilu socila media. Skupmy się na pracy, osiągnięciach, doświadczeniu, ciekawych spostrzeżeniach dotyczących branży, w której działamy i innych wartościowych treściach, które będą świadczyć o naszym profesjonalizmie i zainteresują użytkowników, którzy mogą zechcieć wejść z nami w interakcję. Oprócz publikowanych treści, warto zwrócić uwagę na opis, który skonstruowany w ciekawy sposób ułatwi innym znalezienie nas, i być może zainteresuje tych, którzy nawet nie planowali nawiązywać kontaktu. To, czym stoi LinkedIn to grupy, które zrzeszają użytkowników zainteresowanych konkretnym tematem. Po dołączeniu do grupy możemy nie tylko obserwować to, o czym piszą użytkownicy i wyciągać z tego przydatne dla naszego biznesu wnioski, ale także udzielać się. Wartościowe, rzeczowe wpisy na pewno zostaną zauważone, a nasza firma wzbudzi zainteresowanie.

Dodatkowe opcje

LinkedIn, podobnie jak inne platformy społecznościowe, z myślą o firmach, przygotował płatne możliwości promowania się w serwisie. Konto premium umożliwia między innymi wysyłanie wiadomości do osób, które nie znajdują się w naszej sieci kontaktów, warto pamiętać, aby wykorzystać tę możliwość we właściwy sposób – nachalne, nastawione wyłącznie na osiągnięcie korzyści wiadomości mogą zostać potraktowane jak spam. Na pewno wiesz, że niektóre wiadomości skutecznie zniechęcają do odpowiedzi. Możemy również sponsorować zamieszczane przez nas treści, dzięki czemu dotrą one nie tylko do osób, z którymi nawiązaliśmy kontakt, ale także do innych użytkowników. Skutecznym sposobem na dotarcie do grupy osób, która nas interesuje, jest także wykupienie reklamy (grafika wraz z hasłem i krótkim opisem).

Wartościowa sieć kontaktów

Nie od dziś wiadomo, że nawiązywanie wartościowych kontaktów jest niezbędne do efektywnego prowadzenia biznesu. Warto rozważyć każdą opcję, która to umożliwi, należy jednak pamiętać o tym, że ujednolicenie działań we wszystkich platformach nie zda egzaminu.

marketing-wirusowy

Marketing wirusowy – zjawisko nie do zatrzymania

Każdej firmie zależy na tym, aby jak najwięcej osób o niej usłyszało. Czasami jednak żmudnie wypracowane treści, które wymagały zaangażowania zespołu i nakładu pieniędzy przechodzą bez echa, a „przypadkowe”, proste wiadomości trafiają do rzeszy odbiorców, którzy sami napędzają machinę przynoszącą niespodziewane ilości odsłon i niegasnące zainteresowanie. Marketing wirusowy to bardzo tania reklama firmy, jednak nie ma na nią jednego sprawdzonego przepisu, a to jakie treści będą przez odbiorców chętnie udostępniane, jest tak naprawdę wielką niewiadomą.

Humor jest w cenie

Nie sposób nie zauważyć, że w marketingu wirusowym kluczową rolę odgrywają kanały komunikacji, które umożliwiają dzielenie się treściami z innymi użytkownikami za sprawą właściwie jednego kliknięcia. Oczywiście przekazywanie sobie informacji, czy dzielenie się różnymi treściami między ludźmi nie jest zjawiskiem nowym, ale to dopiero media społecznościowe sprawiły, że „od słowa do słowa” jeden komunikat może stać się obiektem zainteresowania tysięcy użytkowników. Jak już zostało wspomniane ciężko wskazać przepis na przekaz, który rozprzestrzeni się wirusowo. Najważniejsza, jak w wielu innych kwestiach jest treść, którą odbiorcy podchwycą lub nie. Wszystko zależy od jego oryginalności oraz emocji, jakie wzbudzi, przy czym można stwierdzić, że największą szansę na sukces mają przekazy, które bawią. Niezależnie od tego, czy będzie to zdjęcie, grafika czy tekst, na pewno liczy się pomysłowość. Warto pamiętać również o tym, że najprawdopodobniej konsumenci nie będą skłonni do udostępniania sobie natarczywej reklamy. Dobrze zatem, aby była ona „drugim dnem” przekazu, które zostanie zauważone, ale nie zniechęci użytkowników.

Odnieść sukces

Jako przykład „wirusa”, który rozprzestrzenił się w zaskakującym tempie i rozbawił tysiące internautów, można przytoczyć przypadek kakao, którego opakowanie nasunęło komuś skojarzenie z okładką książki. Chyba nikomu nie trzeba przypominać, o co chodzi. Tyle wystarczyło, aby „Najwyższa jakość” stała się nietuzinkową powieścią, a DecoMorreno został okrzyknięty wybitnym autorem. Na portalu o książkach kakao zebrało kilkaset opinii i zaskakująco wysoką ocenę. Sytuację wykorzystało wiele firm, a temat był przez długi czas eksploatowany do tego stopnia, że niektórzy mieli już dosyć żartów związanych z kakao – marketing wirusowy w najlepszy wydaniu. Ten jeden zabawny wpis odbił się takim echem, że pojawiły się spekulacje, jakoby akcja miała być zaplanowana przez samą firmę. Drugim, świeższym przykładem może być świąteczna reklama Allegro, która jednocześnie bawiąc i wzruszając, skłaniała internautów do udostępniania jej na swoich profilach w social mediach.

Zalety i zagrożenia

Oprócz tego, że jest tani, marketing wirusowy pozwala zaistnieć w świadomości bardzo szerokiego grona odbiorców. Stwarza pozytywne skojarzenia i buduje lojalność, która jak wiadomo, będzie procentowała. To, co można uznać jednoczenie za zaletę i wadę wirusowego rozprzestrzeniania się treści, jest fakt, że ciężko zatrzymać taką samonapędzająca się machinę, jest to właściwie niemożliwe. Zatem w przypadku, jeśli zobaczymy, że przekaz rozprzestrzenia się, ale jego odbiór nie jest taki, jakiego się spodziewaliśmy, a treść dla niektórych ma na przykład negatywny wydźwięk, to najprawdopodobniej nie będziemy w stanie nic zrobić.

strategia-na-facebooku

Strategia na Facebooku – dlaczego jest tak ważna?

Są sytuacje, w których pójście na żywioł i spontaniczne działanie mogą całkiem dobrze się sprawdzić, jednak znacznie częściej znajdujemy się w takich, w których lepszym rozwiązaniem jest posiadanie planu i strategii. Doskonałym przykładem właśnie takich okoliczności jest ruszanie z profilem na Facebooku, który będzie miał zdecydowanie większe szanse na odniesienie sukcesu, jeśli stać będzie za nim przemyślana strategia. Przypadkowe i chaotyczne działania nie pomogą w dążeniu do celu, wręcz przeciwnie, mogą go od nas oddalić. A przecież nie o to chodzi.

Przemyślana strategia

Początkiem formułowania strategii powinno być w każdym przypadku zbadanie położenia, w jakim znajduje się firma, na podstawie analizy jej mocnych oraz słabych stron, jak również szans i zagrożeń, na które jest narażona. Brzmi znajomo? Owszem, jest to swego rodzaju analiza SWOT, którą każdy, kogo studia miały jakikolwiek związek z ekonomią, doskonale zna. Kolejnym ważnym krokiem jest wyznaczenie sobie celu, w końcu nie zakładamy profilu (a przynajmniej nie powinniśmy), bo inni go posiadają, albo z powodu panującej mody. Wszystkie nasze działania powinny być ukierunkowane na spełnienie celu, którego osiągnięcie powinno dać się zweryfikować, tylko wtedy bowiem będziemy mieli pewność, że to, co robimy, jest zasadne. Tym, czego nie może zabraknąć w budowaniu strategii, jest określenie grupy docelowej, na którą nasze działania są ukierunkowane. Po pierwsze jest to ważne ze względu na to, że wszystkie komunikaty, które będziemy tworzyć na naszą tablicy, powinny być do niej dopasowane, a po drugie profil odbiorcy będzie niezbędny podczas przygotowania postów sponsorowanych, którymi będziemy chcieli zwiększyć zasięg naszego profilu. Należy pamiętać o zasadzie, która mówi, że jeśli coś jest dla wszystkich…to jest dla nikogo. Ciężko nawet znaleźć produkt, który przeznaczony byłby dla absolutnie wszystkich odbiorców, tym bardziej więc ciężko stworzyć przekaż, który „przemówi” w takim samym stopniu do kobiety po pięćdziesiątce i nastolatki. No właśnie tym, co jest bardzo istotne i co będzie każdego dnia zachęcało (lub zniechęcało) użytkowników do naszej firmy są treści, które będziemy publikować. Śmieszne obrazki, linki do artykułów, nasze własne wpisy, ciekawe grafiki… wszystkie chwyty są dozwolone, pod warunkiem, że komunikacja ta jako całość będzie miała, potocznie mówiąc ręce i nogi. Warto przemyśleć również, w jaki sposób wykorzystać posty sponsorowane oraz reklamy na Facebooku, jakie kwoty na nie przeznaczyć i do kogo skierować. Potem już zostaje tylko skuteczne działanie i monitorowanie tego, co udało nam się osiągnąć, jeśli odpowiednio sformułowaliśmy cel (zgodnie z zasadą, że mają być SMART, gdzie „M” oznacza measurable, czyli mierzalny) nie powinniśmy mieć z tym większego problemu.

Dążyć do celu

Facebook (podobnie jak inne media społecznościowe) to ogólnodostępne narzędzie, w którym założenie konta nie wymaga od nas szczególnych umiejętności. W dodatku jest bezpłatne, zakładając oczywiście, że grafiki przygotujemy sami, a na płatne reklamy nie mam zamiaru się decydować. Nie dziwi więc fakt, że tak wiele firmy zakłada profil, który traktują jako doskonały sposób na promowanie swojej działalności czy produktów. Jednak tym, co może zdziwić, jest zupełnie nieprzemyślane działanie i chaotyczne prowadzenie profilu, które prędzej czy później niestety zniechęci użytkowników do obserwowania go.

instagram-prowadzenie-konta

Instagram w biznesie

Można odnieść (całkiem słuszne) wrażenie, że dzisiejszy marketing Social Mediami stoi! Każda firma może pochwalić się kontem na Facebooku, a tych, które decydują się na inne kanały, jest stosunkowo niewiele. A co z Instagramem, który w końcu również stanowi świetną platformę do komunikacji z klientami?

Bardziej biznesowy

Wraz z początkami swojego istnienia Instagram kojarzył się głównie z autoportretami i zdjęciami posiłków (oczywiście takich treści w dalszym ciągu nie brakuje) jednak z czasem zaczął on zyskiwać coraz większe znaczenie dla biznesu, a na chwilę obecną wiele topowych, jak i tych mniej popularnych marek świetnie odnajduje się w gąszczu hasztagów i zdjęć. Co ważne, dopiero od niedawna również tutaj istnieje możliwość posiadania konta firmowego. Co to oznacza? To, że możemy zaprezentować swoją firmę w sposób bardziej profesjonalny. Dodatkowo pojawiło się kilka opcji, które zdecydowanie ułatwią realizowanie instagramowej strategii firmy. Po pierwsze istnieje możliwość dodania kontaktu do profilu, dodatkowa ikona, która pojawia się bezpośrednio obok przycisku „obserwuj” umożliwia zainteresowanym nawiązania kontaktu z firmą. Drugim istotnym udogodnieniem jest dostęp do statystyk, na podstawie których możemy dowiedzieć się na przykład jakie treści są najbardziej lubiane przez naszych obserwatorów. Statystyki pozwolą również ustalić, czy trafiamy do grupy odbiorców, na których zależy nam najbardziej – mamy wgląd w dane, dotyczące między innymi wieku czy płci osób nas obserwujących. To o czym jeszcze warto wiedzieć, to fakt, że Instagram, podobnie zresztą jak Facebook umożliwia wykupowanie reklam w serwisie. O tym, że Instagram chce swoją funkcjonalnością jak najlepiej odpowiedzieć na potrzeby firm, stanowi fakt, że wciąż testowane są nowe rozwiązania. Mowa tutaj dokładnie o możliwości dodawania informacji o prezentowanych produktach wraz z odnośnikiem ułatwiającym ich zakup. Na razie na próżno szukać tej opcji na polskim Instagramie, gdyż jest ona dopiero wprowadzona eksperymentalnie w Stanach Zjednoczonych, jednak kto wie, czy wkrótce nie zostanie udostępniona również naszym rodzimym użytkownikom. Zapewne oszczędziłoby pracy przy odpowiadaniu na pytania dotyczące produktu wielu markom, być może podniosłoby sprzedaż, a na pewno byłoby wygodniejsze niż zamieszczanie linków w opisie do zdjęcia.

Zamienić lajki na serduszka

Bez względu na to, czy już przełączyliśmy konto na biznesowe, czy w dalszym ciągu działamy z poziomu konta prywatnego Instagram daje nam wiele możliwości. Podobnie jak na Facebooku możemy z łatwością wchodzić w interakcję z naszymi fanami, co więcej kierując się hasztagami możemy trafiać na ich profile, na których na przykład znajduje się zdjęcie „z udziałem” naszego produktu. Hasztagi i oznaczenia mogą również okazać się przydatne w przeprowadzaniu konkursu. Co liczy się oprócz hasztagów? Przede wszystkim zdjęcia! Chwytliwe, estetyczne, po prostu przyjemne dla oka obrazy mają ogromną moc przyciągania. Dlatego, jeśli naszym głównym celem jest prezentacja produktu, a w efekcie jego sprzedaż warto zastanowić się nad kreatywnym zaprezentowaniem go na naszym profilu. Surowe zdjęcie prezentujące artykuł na białym tle sprawdzą się już na dalszym etapie, na przykład w sklepie internetowym, gdzie klient chce poznać szczegóły i parametry techniczne, ale raczej nie w serwisie, na który użytkownik niejednokrotnie zagląda w poszukiwaniu inspiracji, trendów i pomysłów. Ponad 3 mln użytkowników to całkiem sporo, może zatem warto spróbować swoich sił i oprócz „lajków” zbierać również „serduszka”.