allegro-projekt-szablonu

Zmiany na Allegro – dla kogo dobre?

Allegro to zdecydowany lider w zestawieniu wszystkich serwisów handlu internetowego w Polsce. To, co ostatnio łatwo można zauważyć w jego funkcjonowaniu to szereg zmian, które w zamyśle mają między innymi w znacznym stopniu wpłynąć na poprawę komfortu użytkowników, którzy dokonują na aukcjach zakupów. Wiadomo jednak, że każdy kija ma dwa końce i to, co niektórym rzeczywiście może się spodobać, dla innych może być ograniczeniem, które niekoniecznie musi przypaść do gustu.

Zmiany, zmiany, zmiany

Nie od dzisiaj wiadomo, że zmiany zawsze wzbudzają emocje. Tak to już bywa, że w dodatku zazwyczaj negatywne, w końcu przyzwyczajenie się do nowych warunków funkcjonowania zawsze wymaga mniejszego lub większego, ale jednak wysiłku. Tak samo stało się w przypadku zmian na Allegro, które w zeszłym roku wywołały spore poruszenie. Dotyczyły one wyglądu miniaturek aukcji, w których kwestii od jakiegoś czasu osoby wystawiające przedmiot nie mogą już popisać się kreatywnością i muszą wpasować się w jednoznacznie określone standardy. „Zakazano” bowiem umieszczania na nich wszelkich niepotrzebnych napisów czy logotypów marek. Trzeba przyznać, że jednolite miniaturki przedstawiające przedmiot na białym tle zdecydowanie wpływają na estetykę serwisu oraz poprawiają jego przejrzystość. Na dobrą sprawę napisy w stylu „u nas najtaniej!” być może zwracały uwagę potencjalnego nabywcy na konkretną aukcję, ale czy tak naprawdę finalnie przekonywały go do zakupu? Raczej nie. Jednak dostosowanie się do nowych zasad kosztowało sprzedawców niemało pracy i zapewne nerwów, a czasami pewnie i pieniędzy, w końcu nie każdy musi obsługiwać (nawet w stopniu podstawowym) programy, które umożliwiłyby mu dostosowanie miniaturek pod względem graficznym. Następnie, po drodze były również zmiany w systemie wystawiania ocen oraz opinii po sfinalizowaniu transakcji. Pozbycie się ocen neutralnych oraz skrócenie czasu, przez jaki będą widnieć one na profilu sprzedającego, nie wpłynie jednak na korzystanie z serwisu w takim stopniu jak zmiana, która właśnie nadchodzi… czyli zmiana w wyglądzie ofert. Docelowo ich wygląd ma zostać ujednolicony. Każda oferta będzie musiała zawierać określone pola z ważnymi dla konsumentów informacjami. Podobnie jak w przypadku wcześniej wspominanych zmian, tak i tutaj można doszukiwać się zarówno zalet, jak i wad rozwiązania. Konsumenci będą poruszać się pośród zunifikowanych ofert, a sprzedawcy będą musieli dostosować swoje oferty do nowych zasad. Oczywiście najbezpieczniej będzie oceniać wszystkie zmiany dopiero po ich wdrożeniu.

Wyjście alternatywne

Niewątpliwie wśród sprzedawców znajdą się osoby, którym dostosowanie się do określonego schematu nie będzie do końca odpowiadało. To zrozumiałe, w końcu chęć zachowania indywidualności oraz wyróżnienia się na tle konkurencji podczas sprzedaży, to coś zupełnie naturalnego. Alternatywą dla wszystkich portali takich jak Allegro jest stworzenie swojego własnego sklepu internetowego. Oczywiście jego uruchomienie będzie wiązało się z kosztem (pamiętajmy jednak, że działanie na Allegro również nie jest bezpłatne) oraz nakładem pracy potrzebnym między innymi na jego wypromowanie i zdobycie rzeszy klientów. Jesteśmy przekonani, że dla wielu sprzedawców takie rozwiązanie będzie o wiele bardziej satysfakcjonujące.

pinterest-prowadzenie-konta

Pinterest – warto przypinać?

Obecność (a przede wszystkim aktywność) w sieci to już konieczność. Każdy, kto prowadzi firmę i chce skutecznie docierać do potencjalnych klientów, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Większość z osób podejmujących się tego zadania staje przed dylematem, gdzie warto być, a jakie „miejsca” można sobie odpuścić. Czasami rozdrabnianie się i (samodzielna) próba ogarnięcia zbyt wielu kanałów może zakończyć się niepowodzeniem. Jedną z platform, które nie do końca są doceniane, a posiadają spory potencjał, jest Pinterest. Czy warto bawić się w „przypinanie” i co może z tego wyniknąć?

Z biznesowe punktu widzenia

Pinterest to platforma, która od 2010 roku zjednuje sobie użytkowników na całym świecie, a od 5 lat nieustannie zyskuje popularność w Polsce. Dzienna liczba wejść na stronę liczona jest w milionach, co daje nadzieję na to, że udostępnione przez nas materiały zobaczy naprawdę sporo osób. To, co wyróżnia Pinteresta na tle innych platform służących do komunikowania się z użytkownikami (a w pewien sposób upodabnia do Instagrama), to fakt, iż królują na nim treści wizualne. Znajdziemy tam zatem zdjęcia, grafiki, ilustracje, infografiki. A w końcu jak wiadomo, to treści obrazkowe bardziej przemawiają do użytkowników internetu niż teksty. Pinterest podczas tworzenia konta stawia przed użytkownikiem dwie możliwości – konto prywatne oraz profil firmowy Pinterest. Jak można się domyślić, ten drugi będzie bardziej odpowiedni w przypadku, gdy planujemy prowadzić działania mające na celu promowanie naszej działalności. Oba rodzaje kont mają właściwie podobne funkcje, jednak jako profil biznesowy będziemy mieli między innymi dostęp do przydatnych statystyk (dowiemy się na przykład, do kogo docierają nasze treści) a dodatkowo na bieżąco będziemy informowani o wszystkich wprowadzanych usprawnieniach, które mogą nam pomóc. Co ważne, jeśli już posiadamy profil, możemy po prostu przekształcić go na biznesowy. To, co powinno zainteresować wszystkich biznesowych użytkowników Pinteresta to fakt, że każdy z zamieszczonych pinów może przekierować zainteresowanego użytkownika do naszej strony internetowej lub e-sklepu, w którym „z marszu” będzie mógł dokonać zakupu. Jak wiadomo, każda platforma tego typu w odpowiedzi na oczekiwania biznesowych użytkowników umożliwia płatne promowanie postów. Niestety na polskim Pintereście, póki co ta opcja nie jest dostępna, jednak można się spodziewać, że jej pojawienie się to tylko kwestia czasu.

Wykorzystać potencjał

O ile oczywiście prawo do korzystania z Pinteresta mają absolutnie wszyscy i każda firma może wykorzystać go do promowania swoich produktów, czy usług to jednak istnieją branże, które odnajdą się na nim zdecydowanie lepiej niż inne. Skoro najważniejsze są zdjęcia, to w walce o uwagę użytkowników zwyciężą te firmy, które są w stanie zaprezentować swoje „poczynania” w formie obrazkowej. Biura architektury, firmy budowane i remontowe, osoby zajmujące się rękodzielnictwem czy firmy odzieżowe. Co ciekawe specyfika portalu sprawia, że treści przez nas zamieszczone (pod warunkiem, że będą wartościowe i w wysokiej jakości) mogą rozprzestrzeniać się wirusowo dzięki temu, że osoby, które go zobaczą, zechcą podzielić się z innymi. Czy warto więc działać? Jeśli tylko uznamy, że jesteśmy w stanie przełożyć to, co chcemy zaprezentować światu na atrakcyjne „piny” to oczywiście.

linkedIn-prowadzenie-konta

LinkedIn – w biznesowej atmosferze

Każdy serwis, który umożliwia dotarcie do potencjalnych klientów z ofertą, jest wart uwagi. Co więcej, jeśli stwarza sporo możliwości kreowania pozytywnego wizerunku marki, to tym bardziej należy mu się przyjrzeć. I mimo że LinkedIn przez długi czas kojarzony był wyłącznie jako portal do poszukiwania pracy bądź pracowników, to jego potencjał w rozwijaniu biznesu dostrzega coraz więcej firm. Serwis działa od roku 2003, a obecnie zrzesza już niespełna 2 miliony użytkowników z Polski. Na pierwszy rzut oka strona może wydawać się podobna do tak lubianego i powszechnie wykorzystywanego przez firmy Facebooka – aktualizacje statusu, łapki w górę, komentarze i udostępnienia. Gdzie zatem doszukiwać się różnic, które sprawiają, że LinkedIn stwarza możliwości, których nie znajdziemy na innych popularnych platformach społecznościowych?

Biznesowa atmosfera

W przeciwieństwie do Facebooka, na którym konto posiada prawie każdy, profile na LinkedInie zakładane są w konkretnym celu, biznesowym. To zawęża nasze pole działania podczas promowania swojej firmy, jak i stwarza możliwości, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Większość użytkowników ma wobec serwisu oczekiwania, które zdecydowanie nie obejmują zabijania nudy i dostarczania najnowszych memów, w związku z tym warto od samego początku uważnie selekcjonować treści, które publikujemy na profilu socila media. Skupmy się na pracy, osiągnięciach, doświadczeniu, ciekawych spostrzeżeniach dotyczących branży, w której działamy i innych wartościowych treściach, które będą świadczyć o naszym profesjonalizmie i zainteresują użytkowników, którzy mogą zechcieć wejść z nami w interakcję. Oprócz publikowanych treści, warto zwrócić uwagę na opis, który skonstruowany w ciekawy sposób ułatwi innym znalezienie nas, i być może zainteresuje tych, którzy nawet nie planowali nawiązywać kontaktu. To, czym stoi LinkedIn to grupy, które zrzeszają użytkowników zainteresowanych konkretnym tematem. Po dołączeniu do grupy możemy nie tylko obserwować to, o czym piszą użytkownicy i wyciągać z tego przydatne dla naszego biznesu wnioski, ale także udzielać się. Wartościowe, rzeczowe wpisy na pewno zostaną zauważone, a nasza firma wzbudzi zainteresowanie.

Dodatkowe opcje

LinkedIn, podobnie jak inne platformy społecznościowe, z myślą o firmach, przygotował płatne możliwości promowania się w serwisie. Konto premium umożliwia między innymi wysyłanie wiadomości do osób, które nie znajdują się w naszej sieci kontaktów, warto pamiętać, aby wykorzystać tę możliwość we właściwy sposób – nachalne, nastawione wyłącznie na osiągnięcie korzyści wiadomości mogą zostać potraktowane jak spam. Na pewno wiesz, że niektóre wiadomości skutecznie zniechęcają do odpowiedzi. Możemy również sponsorować zamieszczane przez nas treści, dzięki czemu dotrą one nie tylko do osób, z którymi nawiązaliśmy kontakt, ale także do innych użytkowników. Skutecznym sposobem na dotarcie do grupy osób, która nas interesuje, jest także wykupienie reklamy (grafika wraz z hasłem i krótkim opisem).

Wartościowa sieć kontaktów

Nie od dziś wiadomo, że nawiązywanie wartościowych kontaktów jest niezbędne do efektywnego prowadzenia biznesu. Warto rozważyć każdą opcję, która to umożliwi, należy jednak pamiętać o tym, że ujednolicenie działań we wszystkich platformach nie zda egzaminu.

personalizacja-marketingu

Personalizacja w marketingu

Jak to mówią – „jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Podobnie jest z przekazem marketingowym, który skierowany do wszystkich, z dużym prawdopodobieństwem nie przemówi do nikogo, albo jedynie do niewielkiego odsetka adresatów. Warto wiedzieć, że branża marketingowa cechuje się obecnie nie tylko zwiększonymi możliwościami, jakie stoją przed marketingowcami, ale także znacznie podniesionymi wymaganiami konsumentów, którzy już dawno przestali zadowalać się uniwersalnymi przekazami. Co ciekawe, personalizacja w marketingu (bo o niej tutaj mowa) to już kolejny rok z rzędu wskazywany przez ekspertów trend, który najwyraźniej przestaje być modą i chwilowym wymysłem, a staje się standardem i elementem obowiązkowym skutecznego marketingu.

Idealne dopasowanie

Personalizacja w marketingu może przyjmować bardzo różne formy. Ogólnie rzecz ujmując, jest to formułowanie przekazów w taki sposób, aby jak najskuteczniej przemawiały one do konsumenta. Oczywiście już dawno przestało to oznaczać jedynie dodanie imienia adresata do maila z ofertą, który wyląduje w jego skrzynce (mimo że na pewno wciąż jest to mile widziane). Istotniejsze jest to, aby oferta, którą otrzymuje, świetnie trafiała w jego potrzeby, a produkt wpasował się w jego preferencje. Można powiedzieć, że widząc taki przekaz, konsument powinien pomyśleć „skąd oni wiedzieli?”. Przygotowanie tego typu oferty wymaga nieco więcej zaangażowania, niż stworzenie przekazu, który pozornie będzie nadawał się dla wszystkich, ale znacznie zwiększa szanse na to, że wiadomość zostanie przyjęta przez klienta z większym entuzjazmem, a co za tym idzie, rzeczywiście doprowadzi do zakupu. Szczególnie w czasach, gdy natłok informacji, jakie trafiają do przeciętnego konsumenta jest ogromny, a ilość wiadomości reklamowych, jakie otrzymuje on każdego dnia, może skutecznie zniechęcić go do bliższego zapoznania się z którąkolwiek.

Bezcenne informacje

Skąd pozyskiwać informacje, które pozwolą nam na spersonalizowanie wiadomości? Na przykład bezpośrednio od klientów, przynajmniej tych, którzy są skłonni do podzielenia się z nami swoimi preferencjami oraz danymi na swój temat (takimi jak płeć, wiek i inne). Można je pozyskać na przykład za pomocą formularza umieszczonego na stronie. Drugą metodą może być zbieranie informacji w sposób, który dla konsumentów nie będzie widoczny – poprzez obserwowanie ich zachowań na naszej stronie internetowej. Można założyć, że im więcej danych zbierzemy, tym dokładniej będziemy mogli spersonalizować nasz przekaz. Oczywiście pod warunkiem, że będziemy umieli je we właściwy sposób wykorzystać.

Jakie są korzyści?

Po pierwsze zwiększamy prawdopodobieństwo tego, że konsument zdecyduje się właśnie na naszą ofertę i dokona zakupu. A zwiększanie sprzedaży jest, jak wiadomo nadrzędnym celem każdej firmy. Po drugie poczuje się on doceniony, otrzymując przesyłkę, w której znajdzie dokładnie to, czego szuka, lub co go zainteresuje. Pozwoli to na zacieśnienie więzi między firmą a klientem. Budowanie lojalności i pozytywnych skojarzeń bardzo procentuje w przyszłości. Podsumowując, można z całą pewnością stwierdzić, że umiejętna personalizacja przekazów przynosi korzyści zarówno firmie, jak i klientom.

tworzenie wpisow na bloga

Skąd wziąć pomysł na wpis?

12 miesięcy to sporo czasu, a właśnie za niespełna kilkanaście dni minie dokładnie rok, od kiedy zaczęliśmy prowadzić naszego bloga. Regularnie, co tydzień staramy się zamieszczać interesujące i wartościowe wpisy, które dotykają różnej tematyki. Tak, jak już kiedyś pisaliśmy, jedną z ważniejszych kwestii w prowadzeniu firmowego bloga jest regularność, bowiem wrzucanie wpisów raz na dwa miesiące, lub akurat wtedy, gdy coś ciekawego przyjdzie nam do głowy, mija się z celem. Aby prowadzić jednak bloga skrupulatnie przez określony czas, potrzebne są pomysły. Bowiem, mimo iż na początku najprawdopodobniej każdy bloger sypie z rękawa tematami to prędzej czy później nadejdzie ten moment, w którym usiądzie przy komputerze i zacznie zastanawiać się „o czym dzisiaj napisać…”. Skąd więc wziąć pomysł na wpis?

Inspiracje są wszędzie

Przede wszystkim należy pamiętać, że piszemy dla ludzi, więc trzeba uwzględnić to, co ich interesuje. Mimo że może brzmieć to banalnie to takie wczucie się w skórę czytelników, powinno bardzo pomóc, a jeśli próba empatii nie wyjdzie, to najprostszym sposobem jest po prostu zapytanie ich, na przykład w poście na profilu firmowym w mediach społecznościowych. Zapewne znajdzie się kilku odbiorców, którzy podsuną pomysły na tematy, które ich interesują, bądź takie odnośnie których nie znaleźli jeszcze ciekawych treści w internecie. Bardziej partyzancką metodą na zdobycie pomysłów na wpis jest „podglądanie” potencjalnych czytelników – na przykład na forach dyskusyjnych. Zakładane przez nich wątki i dodawane wpisy mogą dużo nam podpowiedzieć na temat tego, czym są zainteresowani i o czym najprawdopodobniej chcieliby poczytać. Dość oczywistą strategią poszukiwania pomysłów na wpis jest śledzenie tego, co się dzieje obecnie i obserwowania trendów. Oczywiście każdy z nich może być jedynie pretekstem do szerszego ujęcia tematu i omówienia danego zjawiska w bardziej obszerny sposób. Ciekawym sposobem jest również wracanie do starych treści, które być może w chwili obecnej można przedstawić inaczej, lub po prostu rozwinąć. Wszystko się zmienia i możliwe, że kwestia, którą opisywaliśmy jeszcze rok temu, w chwili obecnej prezentuje się inaczej bądź zmieniła swoje znaczenie. Inspiracji można szukać również na innych blogach, konkurencyjnych czy po prostu powiązanych tematycznie z naszym. Oczywiście poszukiwanie inspiracji nie polega na kopiowaniu treści, jest to absolutnie niedopuszczalne. Jednak podczas zagłębiania się w treści zamieszczane przez inne osoby z branży łatwiej jest wyłapać coś, co nas zainteresuje i co będziemy chcieli opisać.

Ulubiona metoda

Oczywiście to tylko kilka sposobów, a każda osoba, która prowadzi bloga najprawdopodobniej po jakimś czasie znajdzie swoje ulubione metody szukania tematów. Warto pamiętać, o zasadzie „najlepsze pomysły przychodzą znienacka”, która często sprawdza się w praktyce. Jeśli podczas jazdy tramwajem bądź zakupów wpadnie nam do głowy jakiś pomysł, czy zalążek tematu niezwłocznie go zapiszmy. Nawet jeśli pomyślimy, o czymś dłuższą chwilę to i tak w domu, przed komputerem możemy mieć problem z przypomnieniem sobie tego zagadnienia. Na szczęście każdy nosi przy sobie telefon, który umożliwia tworzenie notatek. Taka lista roboczych pomysłów czy po prostu słówek może bardzo pomóc w późniejszej pracy nad wpisem.

prezentacja-multimedialna-tworzenie

Prezentacja multimedialna w biznesie

Przekonanie o tym, że każdy z nas przynajmniej raz miał okazję przygotowywać prezentację multimedialną, graniczy z pewnością. Właściwie od najmłodszych lat przewijały się one przez nasze życie i edukację, w każdej szkole do nas wracały, a na studiach niejednokrotnie stanowiły podstawę oceny z przedmiotu. Mimo że technologia gna do przodu, można odnieść wrażenie, że prezentacje są nieśmiertelne i wciąż stanowią bardzo dobry i dający wiele możliwości sposób na przedstawienie firmy, projektu czy produktu. Wydawać by się mogło, że stworzenie takiej prezentacji nie wymaga nadzwyczajnych umiejętności technicznych, a sformułowanie kilku spójnych slajdów jest zadaniem, które nie powinno przerosnąć osoby orientującej się w temacie. Mimo to, bez wahania można stwierdzić, że stworzenie idealnej prezentacji to prawdziwa sztuka i być może każdy ma swoje własne sprawdzone sposoby, które sprawią, że mówcy będą zaczarowani, a prezentacja multimedialna zostanie zapamiętana na długo, jednak istnieją też naczelne zasady, o których powinien pamiętać każdy.

Mniej znaczy więcej

W przypadku prezentacji sprawdza się to doskonale, przynajmniej jeśli mowa o tekście, który znajdzie się na slajdach. Slajd powinien zaciekawić, zaintrygować, poinformować jakie zagadnienie będzie omawiane, nigdy natomiast nie powinien mieć na celu przekazania odbiorcom jak największej ilości informacji. Jego zadaniem nie jest również bycie ściągawką dla osoby prezentującej. Dobrze przygotowany mówca nie czyta ze slajdów, wyznaczają mu one jedynie tok prezentacji i wskazują odpowiednią kolejność. A kiedy już na slajdzie umieszczony zostaje tekst, czy to w postaci samego nagłówka, czy jakichś podpunktów należy bezwzględnie zadbać o to, aby był widoczny. Odpowiednio dobrana kolorystyka, czytelny font oraz jego właściwa wielkość na pewno pomogą. W przypadku problemu z doborem kolorów można skorzystać z ogólnodostępnych narzędzi, które nam w tym pomogą. Tutaj podobnie zresztą jak w reklamie obowiązuje zasada, że to zdjęcie przyciąga wzrok i uwagę odbiorcy, warto zatem zadbać o to, aby w prezentacji pojawiły się wysokiej jakości, przemawiające do słuchaczy zdjęcia. Oczywiście należy pamiętać, aby użyć zdjęć, które możemy wykorzystać. Tym, co często pojawia się na prezentacjach biznesowych, są wykresy, które prezentują wzrost sprzedaży lub inne dane, którymi firma chce się pochwalić. O co należy zadbać? Aby były one widoczne, lepiej ograniczyć się i przedstawić mniej informacji, ale przy tym mieć pewność, że każdy dostrzeże to, co istotne niż stworzyć wykres, który przestawia wszystko, a jedyne co będzie widziała osoba z ostatniego rzędu to jego tytuł. Słowo klucz, które powinniśmy uwzględnić to spójność, zarówno spójność wszystkich slajdów pod względem grafiki, fontów itp. jak i spójność slajdów z tym, co mówimy.

Profesjonalne przygotowanie

Każde wystąpienie w mniejszym bądź większym stopniu wiąże się ze stresem, dobrze przygotowana prezentacja może skutecznie zwiększyć poczucie pewności, a także pomóc mówcy w lepszym przygotowaniu się. Jak widać, istnieje wiele czynników, które wpływają na to, czy prezentacja multimedialna jest dobra, czy nie, jeśli zatem ktoś nie czuje się na siłach, aby ją stworzyć oczywiście może zlecić to zadanie profesjonalistom, którzy posiadając wszystkie niezbędne informacje, stworzą atrakcyjną graficznie, spójną i czytelną prezentację, która zostanie zapamiętana na długo.

aplikacja-internetowe-agencja

Aplikacje – bawią, uczą, wspierają biznes

Czasy, w których telefon służył tylko do dzwonienia i ewentualnie pisania wiadomości już dawno przeminęły. Obecnie smartfon to prawdziwa skarbnica, właściwie wszystkiego. Wszystkiego w postaci między innymi aplikacji, które chyba nigdy nie przestaną zadziwiać. Ich wachlarz jest tak szeroki, że o jakiekolwiek dziedzinie życia nie pomyślimy, to znajdziemy aplikację, która będzie w niej przydatna, albo i nie…dziwna i niepotrzebna a ściągana codziennie przez tysiące osób.

Fenomen aplikacji

Ogólnie aplikacja mobilna to po prostu oprogramowanie dostosowane do urządzeń mobilnych. Podobno przeciętny użytkownik smartfona instaluje na nim aż kilkadziesiąt aplikacji. Całkiem niedawno bardzo szerokim echem odbiła się aplikacja Pokemon Go, która pobiła rekordy ściągnięć i w kilka dni zdobyła zawrotną popularność, która oczywiście z czasem zaczęła cichnąć, jednak sukcesu, tak czy owak nie można jej w żadnym wypadku odmówić. Mimo iż wiele osób wskazywało jako zaletę grania w Pokemon Go podniesienie sprawności fizycznej, nawiązywanie kontaktów czy wyciągnięcie nastolatków z domów to wciąż jest to po prostu aplikacja służąca rozrywce. I mimo że wiele z najpopularniejszych aplikacji ma charakter rozrywkowy, to nie jest to zdecydowanie najważniejszy, a na pewno niejedyny aspekt, o którym należy wspomnieć podczas rozważań nad fenomenem aplikacji mobilnych. Oprócz tego, że bawią i zapewniają rozrywkę, aplikacje po prostu ułatwiają życie. W końcu posiadanie wiedzy na temat rozkładu jazdy MPK w małym palcu, a raczej w swoim smartfonie może niejednokrotnie się przydać. Tym bardziej że aplikacje są w stanie pokazać, gdzie obecnie się znajdujemy i jak dojść na najbliższy przystanek. Jeszcze inne aplikacje pomagają się zorganizować dzięki możliwości zorganizowania całego dnia lub sporządzenia obowiązków do wypełnienia. Dla osób, które niekoniecznie są zwolennikami tradycyjnych rozwiązań taka aplikacja to zdecydowanie bardziej przystępna opcja niż dźwiganie przy sobie przez cały dzień kalendarza z 365 kartkami. Za kolejną księgę, której noszenie przy sobie można uznać za średnio praktyczne, jest słownik języka obcego, a dzięki odpowiednim aplikacjom mamy skarbnice wiedzy przy sobie, w telefonie. Co za tym idzie, możemy poszerzać swoją wiedzę właściwie zawsze i wszędzie, nudząc się w tramwaju, czy czekając na posiłek w restauracji. Aplikacje mogą liczyć nam kalorie, znajdować przyjaciół, ułatwiać komunikację, przypominać o wypiciu szklanki wody… możliwości jest naprawdę wiele. Nie brakuje też tych aplikacji, w przypadku których człowiek zastanawia się, w jakim celu ktoś poświęcił czas i pieniądze na ich stworzenie, a którym również o dziwo nie brakuje zwolenników. Jednak odpowiedź na pytanie: co kieruje osobami grającymi w grę, w której jedynym zadaniem jest trzymanie palca w określonym miejscu na ekranie smarfona chyba nigdy nie zostanie udzielona. Wydaje się, że ilość punktów zdobyta właśnie w taki sposób przynosi raczej mało satysfakcji. Nie sposób nie wspomnieć też o aplikacji, której cena wynosiła prawie 1000 dolarów. Można by pomyśleć, że musiała być naprawdę świetna i przydatna. Otóż nie, po jej pobraniu na ekranie można było wyświetlić czerwony diamencik, to naprawdę tyle. Można jedynie wspomnieć, że jej nazwa brzmiała „Jestem bogaty”.

Aplikacje w biznesie

Wzrastająca na przestrzeni ostatnich lat popularność urządzeń mobilnych, a co za tym idzie aplikacji, spowodowała, że również w biznesie mają one swoje zastosowanie i coraz więcej firm decyduje się na stworzenie swojej własnej aplikacji. Czy to się opłaca? Jak się okazuje tak. Aplikacja pomaga w utrzymywaniu kontaktu w klientami, budowaniu ich lojalności oraz kreowaniu wizerunku.

metoda-latte

Postępowanie z niezadowoleniem – metoda LATTE

Każdemu może powinąć się noga, w końcu ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Najczęściej jednak błędy znajdują odbicie w niezadowoleniu Klientów, a naczelnym zadaniem każdej firmy powinno być niedopuszczenie do sytuacji, w której sposób radzenia sobie z zawiedzionym (słusznie bądź nie) klientem wpłynie znacząco na jej wizerunek. Co prawda na temat tego, jak wyjść z klasą z napiętej sytuacji na linii konsument – przedsiębiorstwo pisaliśmy już w kontekście komentarzy w mediach społecznościowych, dzisiaj przedstawimy uniwersalną metodę, która sprawdzi się w wielu okolicznościach. I wcale nie została ona opracowana przez marketingowców lata temu, ale przez pracowników pewnej popularnej kawiarni.

5 literek do spokoju

Skąd wziąć te pięć liter? Ze słowa latte (biorąc pod uwagę genezę tej „metody” nazwa nie jest przypadkowa). Każda litera kryje jeden z pięciu kroków do wyjścia z kryzysowej sytuacji. Pod „L” kryje się listen, czyli słuchaj. Nie ma dla klienta nic gorszego niż uniemożliwienie mu podzielenia się z nami swoją frustracją. Zresztą chyba nikt, i to właściwie niezależnie od sytuacji nie lubi, kiedy mu się przerywa i nie pozwala dokończyć myśli. W tym kroku warto wykazać się empatią i podczas słuchania klienta spróbować postawić się w jego sytuacji. Nawet jeśli powód skargi wydaje nam się błahy i niewart aż takiej awantury to czy przypadkiem głodni, czekający na pizzę od godziny nie zdenerwowalibyśmy się, gdyby została dostarczona nam zupełnie inna, niż zamówiona, w dodatku w ogóle nietrafiająca w nasz gust? Kolejny z pięciu kroków, ukrywający się pod literą „A” to acknowledge, czyli…przyznaj. W imię bardzo starej zasady „klient ma zawsze rację”. Niezależnie od tego czy krytyka, jaką właśnie przyjmujemy, jest mniej czy bardziej uzasadniona należy po prostu ją przyjąć. Zazwyczaj gęste tłumaczenia czy szukanie usprawiedliwienia na siłę może jeszcze bardziej zezłościć klienta, który w końcu jest w stu procentach przekonany o swojej racji. „T” to take action, czyli to na co najprawdopodobniej najbardziej czeka klient, zastanawiając się „no i ciekawe co teraz zrobią”. Ten punkt w dużej mierze zależy od tego, czego dokładnie dotyczy zażalenie, jednak klient oczekuje konkretów, i umówmy się, zapewnienie, po nieudanej koloryzacji włosów u fryzjera klient przy kolejnej wizycie otrzyma 5% zniżki najprawdopodobniej nie przekona go do ponownego skorzystania z usług. Kolejne „T” to thank – czyli podziękuj, i to szczerze (oczywiście, jeśli uwagi klienta nie były zupełnie nieuzasadnione). Każda uwaga jest bardzo cenna, pomaga poprawiać Ci jakość swoich usług czy produktów, lub po prostu obsługi klienta. Ostatnie co nam pozostało to „E” – encourage to return, czyli zachęcenie do powrotu. Należy pamiętać, że niezadowolenie klienta wcale nie oznacza, że spisuje on naszą firmę na straty. Jeśli spotka się z odpowiednim odbiorem swojej reklamacji i doczeka się pozytywnego rozwiązania, to możemy nawet zyskać w jego oczach. W końcu błędy mogą zdarzyć się dosłownie każdej firmie, ale nie każda będzie umiała we właściwy sposób poradzić sobie z ich konsekwencjami.

Biznes bez klientów nie istnieje

Metoda Latte to tak naprawdę kilka prostych zasad, o których powinien pamiętać każdy przedsiębiorca, mający do czynienia z nieusatysfakcjonowanym klientem. Oczywiście zdarzają się sytuacje niestandardowe, w których ciężko jest przyjąć wszystko z pełną pokorą, a klient zdaje się wyłącznie szukać afery, ale w większości przypadków zastosowanie się do niej wyjdzie nam na dobre. W końcu co, jak nie zadowoleni klienci jest podstawą sukcesu w biznesie.

instagram-prowadzenie-konta

Instagram w biznesie

Można odnieść (całkiem słuszne) wrażenie, że dzisiejszy marketing Social Mediami stoi! Każda firma może pochwalić się kontem na Facebooku, a tych, które decydują się na inne kanały, jest stosunkowo niewiele. A co z Instagramem, który w końcu również stanowi świetną platformę do komunikacji z klientami?

Bardziej biznesowy

Wraz z początkami swojego istnienia Instagram kojarzył się głównie z autoportretami i zdjęciami posiłków (oczywiście takich treści w dalszym ciągu nie brakuje) jednak z czasem zaczął on zyskiwać coraz większe znaczenie dla biznesu, a na chwilę obecną wiele topowych, jak i tych mniej popularnych marek świetnie odnajduje się w gąszczu hasztagów i zdjęć. Co ważne, dopiero od niedawna również tutaj istnieje możliwość posiadania konta firmowego. Co to oznacza? To, że możemy zaprezentować swoją firmę w sposób bardziej profesjonalny. Dodatkowo pojawiło się kilka opcji, które zdecydowanie ułatwią realizowanie instagramowej strategii firmy. Po pierwsze istnieje możliwość dodania kontaktu do profilu, dodatkowa ikona, która pojawia się bezpośrednio obok przycisku „obserwuj” umożliwia zainteresowanym nawiązania kontaktu z firmą. Drugim istotnym udogodnieniem jest dostęp do statystyk, na podstawie których możemy dowiedzieć się na przykład jakie treści są najbardziej lubiane przez naszych obserwatorów. Statystyki pozwolą również ustalić, czy trafiamy do grupy odbiorców, na których zależy nam najbardziej – mamy wgląd w dane, dotyczące między innymi wieku czy płci osób nas obserwujących. To o czym jeszcze warto wiedzieć, to fakt, że Instagram, podobnie zresztą jak Facebook umożliwia wykupowanie reklam w serwisie. O tym, że Instagram chce swoją funkcjonalnością jak najlepiej odpowiedzieć na potrzeby firm, stanowi fakt, że wciąż testowane są nowe rozwiązania. Mowa tutaj dokładnie o możliwości dodawania informacji o prezentowanych produktach wraz z odnośnikiem ułatwiającym ich zakup. Na razie na próżno szukać tej opcji na polskim Instagramie, gdyż jest ona dopiero wprowadzona eksperymentalnie w Stanach Zjednoczonych, jednak kto wie, czy wkrótce nie zostanie udostępniona również naszym rodzimym użytkownikom. Zapewne oszczędziłoby pracy przy odpowiadaniu na pytania dotyczące produktu wielu markom, być może podniosłoby sprzedaż, a na pewno byłoby wygodniejsze niż zamieszczanie linków w opisie do zdjęcia.

Zamienić lajki na serduszka

Bez względu na to, czy już przełączyliśmy konto na biznesowe, czy w dalszym ciągu działamy z poziomu konta prywatnego Instagram daje nam wiele możliwości. Podobnie jak na Facebooku możemy z łatwością wchodzić w interakcję z naszymi fanami, co więcej kierując się hasztagami możemy trafiać na ich profile, na których na przykład znajduje się zdjęcie „z udziałem” naszego produktu. Hasztagi i oznaczenia mogą również okazać się przydatne w przeprowadzaniu konkursu. Co liczy się oprócz hasztagów? Przede wszystkim zdjęcia! Chwytliwe, estetyczne, po prostu przyjemne dla oka obrazy mają ogromną moc przyciągania. Dlatego, jeśli naszym głównym celem jest prezentacja produktu, a w efekcie jego sprzedaż warto zastanowić się nad kreatywnym zaprezentowaniem go na naszym profilu. Surowe zdjęcie prezentujące artykuł na białym tle sprawdzą się już na dalszym etapie, na przykład w sklepie internetowym, gdzie klient chce poznać szczegóły i parametry techniczne, ale raczej nie w serwisie, na który użytkownik niejednokrotnie zagląda w poszukiwaniu inspiracji, trendów i pomysłów. Ponad 3 mln użytkowników to całkiem sporo, może zatem warto spróbować swoich sił i oprócz „lajków” zbierać również „serduszka”.